Jakwybieram dla siebie kalendarz na nowy rok kieruję się jego wielkością, boprzecież w torebce musi się zmieścić coś poza nim, oraz miejscem w środku. Niemusi być go dużo. Na najważniejsze wiadomości. Zaznaczam w nim imieniny iurodziny ważnych osób. Tak, robię to w papierowym kalendarzu, nie w komórce izazwyczaj nie muszę do niego zaglądać, by wiedzieć. Natomiast spełnia innąfunkcję. Trafiają do niego wszelkie bilety wstępu, bilety do kina i inne tegotypu papiery. W wyniku tego kalendarz robi się coraz grubszy. Ale jest teżpamiątką. Sposobem na zatrzymanie chwil. I dzięki tej manii nadal mam bilet dokina, z dnia, kiedy poznałam Skarba. Nie wpięty w kalendarz, przetrwał. Terazjest w szufladzie. Czasem patrzę sobie na niego i widzę tamten dzień. Zeszczegółami. Czuję jesienne słońce na twarzy, kurz pod butami… Lubię te mojewspomnienia budzone kartkami z kalendarza…
nasze prababcie mały swoje sentymentalne zielniki... miał to chyba swój urok?!!!pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie ma... Takie wracanie do tego co było może przynieść wiele radości, tak samo jak kompletowanie tego.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo! Uwielbiam ten mój kalendarz pod koniec roku, wtedy taki już opasły, starty, cudowny :-))))
OdpowiedzUsuńPrawda? :)
OdpowiedzUsuń