W łóżku siedzę, więc włączyłam filmy. Zaczęłam od Ruchomego zamka Hauru. Nadal urzeka mnie ten film. Najpiękniejszy jaki widziałam, najbardziej wzruszający. "Nie jestem już piękny, moje życie straciło sens" nadal mnie zabija. No i Calcifer, który jest jego dobrym demonem. Bawi mnie do łez. "Drewno takie mokre jest... Bardzo".
Na drugi ogień poszło Mamma Mia. The winner takes it all nadal jest najlepszą sceną w tym filmie. Meryl Streep po prostu mistrzowsko zagrała. I znalazłam wadę super przystojnego Pierce'a Brosnan'a. Ma owłosioną klatę... Fuuuuj... Może to i męskie, ale mnie niszczy wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz