sobota, 28 listopada 2009

O przygodzie z kursem słów kilka

            Ochłonęłam.Nawet udało mi się uwierzyć, że zdałam egzamin na prawo jazdy. Teraz tylkozostaje mi czekać na ten kawałek plastiku.

            A było totak… Jakieś półtora roku temu się zapisałam na kurs, ale… stchórzyłam i nieposzłam. Ale co chwila słuchałam, jakby mi to życie ułatwiło i tak dalej, więcw końcu uległam. Zapisałam się. Na pierwszą jazdę szłam na miękkich nogach.Rany, jak ja się bałam. A po… Ja chcę jeszcze raz! I tak mi zostało do dziś.Zostało mi też szybkie jeżdżenie, choć ostatnie dziesięć godzin naprawdęuczyłam się jeździć przepisowo. Ale jak instruktorowi udało się nauczyć mnie„prawo, lewo”, tak wolnej jazdy nie.

A dziś mam własne, piękne iprzecudne cztery kółka, masę długów i ogromną satysfakcję. Bo się odważyłam. Bozrobiłam coś, o czym mówiłam, że nigdy, bo się boję. Pokonywanie własnegostrachu daje ogromną satysfakcję.

3 komentarze:

  1. w naszym obecnym społeczeństwie odwaga nie jest zbyt cenioną wartością... dlatego tym bardziej gratuluję :)))...

    OdpowiedzUsuń
  2. www.annodomini2009.blog.onet.plmoje wierszezapraszam serdecznie do lektury i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń