Pełen sukces!! Jednostka macierzysta moich warsztatów zdominowała Albertianę, czyli przegląd form teatralno-muzycznych osób niepełnosprawnych. Zdobyliśmy pierwsze i drugie miejsce i czeka nas teraz występ na deskach teatru Słowackiego. Publiczność oszalała. Co robiły instruktorki pominę milczeniem, bo nie wypada. ;) Pochwalę jeszcze catering, bardzo dobre sałatki.
Na przeglądzie spotkałam osobę z poprzedniej pracy. Przywitała się i zaczęła opowiadać. O tym, że była chora i opuściła zabawę, o tym, że inni też chorują. Z każdym jej słowem robiło mi się coraz smutniej. Tylko wydawało mi się, że spokojnie przeszłam tą zmianę. Brakuje mi ich, martwię się o nich, tak po ludzku. Ale dopiero ścięła mnie z nóg wiadomość, że jeden z podopiecznych jest wszpitalu. Nie umiem określić uczucia, które mnie naszło w tamtej chwili. Dziwnie. Nie miło…
To dobrze, ze osoba z poprzedniej pracy chce z Tobą rozmawiać, bo nie zawsze tak jest ... Widzę, że angażujesz się w to, co robisz, oddajesz swoje serce a to dobrze, bo to znaczy, ze jesteś człowiekiem! :)
OdpowiedzUsuńCzasem nikt nie ma ochoty utrzymywać kontaktów z osobami które prace zmieniły, tu tak nie jest i to miłe. A że się martwisz to bynajmniej potwierdza że odruchy ludzkie nie są ci obce co się coraz rzadziej zdarza
OdpowiedzUsuńPodobnie czuje sie kiedy rozmawiam z ludzmi z mojej poprzedniej pracy ... mysle, ze jak sie chociaz troche serca wklada w to co sie robi to ta wiez zawsze bedzie w nas siedziec ...
OdpowiedzUsuńTo moja była podopieczna... Tu nie ma mowy o nie odzywaniu się
OdpowiedzUsuńTo moja podopieczna była... I martwię się też o podopiecznych
OdpowiedzUsuńTo w końcu kawałek naszego życia
OdpowiedzUsuńZmiana na buty sportowe zawsze to lepsze niz siedzenie w mokrych butach a potem apsik....i chorobstwo gotwe.
OdpowiedzUsuńTylko ja nie lubię butów sportowych, nie podobają mi się zwyczajnie
OdpowiedzUsuń