W sobotę moja mama trafiła do szpitala, ale nie do Krakowa, w związku z czym w niedzielę postanowiliśmy do niej pojechać. Ja padam ostatnio na pyszczek, więc prowadził Osobisty, wyznaczył trasę i pojechaliśmy. W takiej jednej miejscowości, tuż obok posterunku policji, nawiasem mówiąc, był zakaz wjazdu. Droga zamknięta na zimę, ale Osobisty mówi, że widzi ślady aut, posypane, więc pojedzie. Serpentyny, generalnie masakra. A na dolnym zakręcie dzieci na sankach. Kurczę, już wiemy, że zrobiliśmy źle, byle tylko dzieciaki nie podlazły. Dzieciaki nie podlazły, ale jakaś mamuśka zaczęła przed nosem nam wymachiwać jabłuszkiem, a na dole facet podłazić pod koła. Co go chcieliśmy minąć, on znów. Osobisty zjechał, zatrzymał się i zaczął otwierać szybę, a ten gość podszedł i... uwiesił się nam na lusterku wrzeszcząc, że go przejechaliśmy i żeby reszta dzwoniła po policję. Oczywiście lusterko urwał. Osobisty do niego wysiadł, to zaczęli na niego wrzeszczeć, że dzieci im przejeżdżamy i mamy wypierdalać do Krakowa i inne inwektywy poleciały w naszą stronę. Bo tu jest zakaz, a my wjechaliśmy. Próbowałam z nimi dyskutować, że owszem, nasza wina, ale oni też stoją na parkingu, na który wjechali pod zakaz. Ale to co innego. A nasze lusterko to dlatego, że on się potknął, bo nas nie powinno być. Zadzwonili po policję, żeby nas ukarać, samochody z parkingu zniknęły - mamy zdjęcia.
Policja przyjechała, Osobisty mandat przyjął, nie kłócił się, nasza wina, nie powinniśmy jechać, widzieliśmy zakaz. Facet przyznał, że wpadł na nas, ale my jechaliśmy, na co policjant mu powiedział, że nieistotne, bo uszkodził nam samochód i nie ważne, czy my staliśmy, czy nie, on jest winny kolizji w ruchu drogowym i mandat. Się zdziwił facet, bo on chciał iść, bo ma spodnie mokre! Mandatu nie przyjął, sprawa skierowana na drogę prawną. I jak policji nie było, tak każdy na nas się darł, że go chcieliśmy przejechać, tak jak przyjechali, to zero świadków. Policja spisała tylko tego gościa, Osobistego i mnie. Przyjdzie wezwanie do nas jako poszkodowanych w sprawie. Jeszcze policjant nam pomógł przyczepić lusterko, żeby nie musieć zabierać dowodu.
Oberwaliśmy za nietamtejszą rejestrację i kilka samochodów, które zakaz łamią, bo się zatrzymaliśmy, żeby gnoja nie rozjechać (jak tam staliśmy przejechały jeszcze dwa, jedno przy policji, więc kolejny mandat). W efekcie mamy urwane lusterko razem z mocowaniem do samochodu i porysowane i wgniecione drzwi. Facet pewnie będzie się stawiał, bo był bardzo zdziwiony, że policja tak postawiła sprawę, a ja się cieszę, że oni wezwali patrol. Bo mandat się nam należał, ok, ale z powództwa cywilnego bym gościa nie ścigała, bo bałabym się co naopowiada. A tak, sprawa idzie z urzędu, za zniszczenie mienia, albo kolizję w ruchu drogowym, policja jeszcze nie wiedziała, facet nie ma świadków, bo każdego możemy podważyć, bo nie ma nikogo spisanego, więc może sprawiedliwości stanie się za dość.
O kurde współczuję nieprzyjemnej sytuacji :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że u mamy ok :*
Mama trafiła na oddział wewnętrzny i mną robione wszystkie badania, wiec wyszło na plus w sumie.
UsuńNiestety baranów u nas dostatek...
OdpowiedzUsuńGłupich nie sieją. Cóż, jeszcze nigdy nie zeznawałam, będzie pierwszy raz.
UsuńDoswiadczenie do kolejnej ksiazki ;)
UsuńO :) ile plusów :)
UsuńTakie sytuacje pokazują, jakich ludzi możemy spotkać. Masakra...
OdpowiedzUsuńJak mama?
Mama lepiej, dziękuję.
UsuńNiestety kultura nadal kuleje