Nie jestem w centrum wydarzeń, nie muszę się przemieścić do Krakowa, Osobisty także, choć on akurat ma przepustkę. Jednak i nas dosięgnęła zbiorowa histeria, tak, nie boję się tego słowa, histeria związana z ŚDM. Już w poniedziałek teren wokół kościoła był zamknięty, strażacy kierowali na objazdy, czyli na drogi wąskie, węższe i polne, bo u nas trzy drogi na krzyż, a kościół w dość ścisłym centrum. Także, tego...
W sobotę chłopaki przyjechali z kosiarką (burżuje jesteśmy, wiem ;) ), już się cieszyliśmy, bo trawa dużo większa, niż powinna być, a oni nam mówią, że przyjadą za tydzień, bo na razie koszą do północy, bo ŚDM i nie wyrobią. Dobrze, że im trawy na zielono nie kazali malować. To samo tyczy się panów, co rowy kopali. Załatwiłam ziemię od nich, bo niedaleko mają, a u nas ziemi wciąż brakuje do wyrównania. W piątek robili, dwa auta przywieźli, jedną kupę ziemi wyrównali, zostawili koparkę i obiecali być we wtorek. Nie ma ich. Nie to, że koparka mi przeszkadza, bo na naszym areale prawie niezauważalna, a Syn szczęśliwy, ale pewnie nie mogą kopać, bo tamowaliby ruch. Ruch też się u nas zwiększył, trzy autobusy jeżdżą, zamiast jednego, o tej samej godzinie. Drżę o kota, który oczywiście miał zaadresowaną obrożę, ale był ją zgubił po tygodniu. Założenie nowej staje się bardzo nieopłacalne, a 500+ na kota mi nie przysługuje, bo mam jednego.
ŚDM bezpośrednio wpłynęło na ceny. W sobotę byłam po chleb i się przeraziłam, bo tak drogiego mięsa i wędliny dawno nie widziałam. No cóż, jest popyt, jest cena odpowiednia.
Policji, ŻW, ITD wszędzie pełno, a u kolegi męża z pracy, który ma nieszczęście mieszkać pod ścieżką samolotu papieskiego się zaBORowikowało.
FB też nie daje zapomnieć. Ludzie przerzucają się zdjęciami ze spokojnego Krakowa vs zapchane przejścia dla pieszych, autobusy itd. Trochę nie rozumiem, trochę mnie śmieszy. Wiadomo, że w jednym miejscu będzie spokojnie, w innym nie, ale przecież nie o to chodzi. Będzie zamieszanie w samym mieście, przepustki są śmieszne, bo człowiek z zasady traktowany jak przestępca w swoim własnym domu i na własnym podwórku. Śmieszą mnie bardziej wszystkie przygotowania, obostrzenia, które, jak przyjdzie co do czego na nic się nie zdadzą. Informacja z poniedziałku, owszem, nie od nas, ale pokazuje poziom zabezpieczeń. Taki Ważny Ktoś przez bramki na lotnisku przeszedł w pasku z metalową sprzączką i metalem w butach. Wiwat technologia, wiwat ostrożność. I co nam da cała policja, wojsko, straż i cała reszta, jak człowiek omylny, maszyna jeszcze bardziej, a wystarczy jedna ciężarówka. A, bo nie wiem, czy wiecie, ale u nas może paliwa braknąć, tak odnośnie ciężarówek.
Pewnie, że się dzieje, pewnie, że ludzi, jak ziarenek piasku na pustyni, że to Kraków i tak dalej. Ale bez przesady w żadną ze stron. Gdzieś nam się zgubił umiar, są przeciwnicy i zwolennicy i mam wrażenie, że nie można być pomiędzy. A ja nie mam nic do ŚDM, nawet, jakbym miała możliwość, przyjęłabym kilku pod nasz dach, ale warunki nam nie pozwalają. Bo to na pewno super przeżycie. Ale drażni mnie niemiłosiernie (to też odnośnie hasła przewodniego), że robi się koło tego tyle zamieszania, że jest tyle histerii, że portale robią aferę, że Niemcy przywieźli z sobą jedzenie i co oni myślą o Polsce. Ano nic. Wzięli, by nie robić kłopotu, na to nikt nie wpadł? Może bali się, że się nie dogadają w sklepie, bo przecież nie każdy mówi po angielsku.
Nie róbmy problemów tam, gdzie ich nie ma. Nie panikujmy, cieszmy się, że coś jest u nas. I przestańmy się przerzucać fotkami, informacjami, czy innymi duperelami, które mają pokazać, że moja racja jest najmojsza. Pewnie, że jest. Ale nikogo to nie przekona, że ŚDM jest be, albo cacy. Ono po prostu jest. Jest i minie. A po całym zamieszaniu śladu nie zostanie. No, chyba, że jakiś oszołom podniesie rękę na Kraków. Wtedy husaria podniesie się z odmętów historii, ułani siądą na koń, a historyczne grupy rekonstrukcyjne przestaną tylko rekonstruować. Ale to już inna historia ;)
Przyznam, że nie rozumiem tego apelu o nieprzerzucanie się fotkami czy informacjami. Niby czemu? Niech w sieci będzie jak najwięcej relacji, wszelakich, nie tylko cukierkowych, że kolorowo i miło. Ludzie dzielą się takimi rzeczami z przeróżnych pobudek - żeby się pochwalić czy ponarzekać. Nie widzę powodów, żeby im tego zabraniać.
OdpowiedzUsuńDzielić się - ok. Przerzucać, już nie ok, bo za tym najczęściej idzie w parze brak kultury, bo ktoś wrzuci puste ulice (cudne w Krakowie, sama się zachwycam), a zaraz ma odzew, a bo tak nie jest, bo tu się przejść nie da, bo tłumy. A jak ktoś pokaże fajnych, uśmiechniętych ludzi, to zaraz ma odzew, że pewnie terroryści i z czego tu się cieszyć. Coś takiego mnie wkurza, nie tylko na okoliczność ŚDM, bo nie koniecznie musi być moje na wierzchu. Ktoś się cieszy z tego, ktoś z innego, ale nie nawracajmy na siłę. Udowadniania na siłę, że to złe, a nie bo dobre mnie po prostu irytuje.
UsuńDo maruderów żadne apele nie dotrą. Jedyne co można to olać ich, no bo po co kopać się z koniem?
Usuń