6 grudnia, wedle tradycji Mikołaj rozdawał prezenty. Gmina, czy też nasza pani sołtys przy jej pomocy zrobiła atrakcję dla dzieciaków i zrobiła Mikołaja. Miał być teatrzyk i paczki i w ogóle. Pamiętając, że Dzień Dziecka był super, Osobisty wybrał się z Córą. Dzieci miały Mikołajowi śpiewać, potem powiedzieć wierszyk, a na końcu udawać, że śpią, by się pojawił. I Córa tak udawała, że dospała do rana.
Ale nie o tym chciałam. Paczkę dostała, całkiem fajną, Lubisie, soczek, ciastka, czekolada, cukierki, generalnie na słodko. Ale... Niektóre dzieci dostały paczki specjalne, z czymś jeszcze. Podejrzewam, że rodzice przynieśli i Mikołaj miał dać. Ja rozumiem. Mikołaj za darmo, da prezent, dziecko szczęśliwe. Przy czym innym dzieciom było zwyczajnie przykro, bo kolega siedzący obok dostał zabawkę, a ono tylko słodycze. Nie podoba mi się coś takiego, jak coś jest za darmo, niech takie zostanie, niech będzie po równo.
Zgadzam się...Albo niech wszyscy rodzice będą informowani, że można dać jakąś zabawkę (typu maskotka czy kredki) albo niech nikt nic nie daje, bo potem jedno dziecko myśli, że jest gorsze od drugiego.
OdpowiedzUsuńTo chyba wyszło na miejscu, rodzice przynieśli i dali Mikołajowi
UsuńBez sensu, wszystkie dzieci powinny dostać jednakowe paczki, wtedy byłoby OK, a tak to tworzy się zaraz jakiś dziwny podział.
OdpowiedzUsuńAle to wina rodziców jest
UsuńNo właśnie przecież tutaj chodziło o to by wszyscy razem się fajnie bawili.
OdpowiedzUsuńTakie większe prezenty to mogli dziecku wręczyć w domu.