Po pierwsze bardzo dziękuję Wam za gratulację. Po drugie, Syn to Syn i już ;) taka polityka prywatności. Z Córą napisałam imię, ale potem zmieniłam zdanie, z Synem od początku będzie tak. Musicie wybaczyć, choć nie, nie musicie ;)
A po trzecie (Ken G, możesz sobie darować tą część. Gwiazdką Ci zaznaczę, jak możesz zacząć znów czytać :) )
W czwartek postanowiliśmy jechać na KTG. Bo tak, to znaczy, bo lekarz proponował, bym pojechała na KTG po 38 tygodniu i padło na czwartek, 38 plus 5. W poczekalni czarno, pani mi powiedziała, że czas oczekiwania to 5 godzin. Ale że pojechaliśmy wszyscy, to postanowiliśmy czekać. Zrobiliśmy zakupy, zjedliśmy pizzę, pojechaliśmy do ambulatorium. Dostałam się pod KTG, leżę, leżę, leżę... Położna mi mówi, że rysują się skurcze co 25 minut, a ja... A ja nic nie czuję! Przyszedł lekarz, czyta to KTG, swoją drogą on odbierał Córę, nawet śmiałam się do Osobistego, że może zostaniemy.
Lekarz mi mówi, że są skurcze, ale na razie to nie to, żeby jechać do domu, on wpisuje kontrolne KTG za 4 dni, ale na pewno nie dojadę, bo wcześniej się zacznie. Nie uwierzyłam, z Córą słyszałam tak co tydzień. Pojechaliśmy do domu. Córa nam się uśpiła, ale dała się przenieść do łóżeczka.
O 21 poczułam skurcz, za 10 minut kolejny, kolejny... i tak przez 3 godziny. No to przecież nie to, jak 3 godziny co 10 minut, z Córą przerabiałam i poleżałam na patologii niepotrzebnie. O północy wstałam, że zmiana pozycji pomoże. No pomogła. Co dwie minuty przez minutę skurcz. Obłęd. Poszłam spakować sobie kubek, sztućce, wyjęłam na wierzch bułki dla Córy... Obudziłam Osobistego, o 12.25 wyjechaliśmy z domu. 27 minut później byliśmy na parkingu, Osobisty po wózek, ja wyszłam z samochodu i... Osobisty zamyka auto, ale nie z kluczyka, z przycisków na drzwiach i w tej chwili pyta, czy nie zostawił kluczyków w środku. Jasne, że tak. No nic, czasu nie ma. W ambulatorium rozwarcie na 4 centymetry, robią wywiad, ja kucam, bo booooli. Na górze plan porodu, boooli. Trwa to wieki, tyle papierów, ale dzielna jestem. Sama im mówiłam, że dam radę, no to daję... Sala porodowa, bajka, pojedyncza, piękna. Położna mówi, że zaraz rodzimy. Osobisty ledwo zdążył się ubrać. Dwa skurcze i po wszystkim. Syn na brzuchu, Osobisty przecinał pępowinę, cały zachwycony. Prawie nad ziemią się unosił, a ja byłam z niego mega dumna. I pomógł mi bardzo samą obecnością.
Kluczyki zapasowe przywiózł mu mój brat.
* Sal niestety nie było, piątek spędziłam na łóżku porodowym, dopiero popołudniu mnie przenieśli do podwójnej sali, w sobotę dostałam współlokatorkę.
Do domu wróciliśmy w niedzielę. Córa bardzo się ucieszyła, zwariowała na punkcie brata, mówi, że jest jej, przejmuje się, jak płacze, głaszcze go, całuje, okrywa kocykiem i... porywa smoka, bo Syn na razie trochę smokowy. Trochę, bo pociągnie i wypluwa i śpi bez. Ciekawe, czy przejdzie mu, jak Córze. Syn jest przespokojny, śpi, je i tak na okrągło, pierwsza noc była ciężka, ale dziś już pięknie spał, dwa razy się tylko obudził, zjadł i poszedł spać dalej.
Ja jestem dużo spokojniejsza, pewniejsza, nie boję się złapać, przełożyć i tak dalej. I to się przekłada. Rewolucja ogromna, to fakt, Córa trochę zazdrosna, ale ja karmię, a ona siedzi obok i czytam jej bajkę, albo śpiewam. Dajemy radę. A dumny mówi, że poród razem jest niesamowity, że w ogóle czuje się inaczej, niż przy Córze, ale w słowa ująć nie potrafi. Świeczki w oczach mówią same za siebie.
Medyczne ciągotki się wydały - KTG mnie skusiło i przeczytałam nawet i to bez gwiazdek. Dałam radę, nie było tak strasznie :))) Ważne, że już po i jest Was więcej niż było. To teraz tylko odpoczywać, karmić i patrzeć, jak zdrowo rośnie.
OdpowiedzUsuńPS. Chyba się wypuściłam z tym wypoczywaniem, ale można mi wybaczyć, bo się nie znam ;)))
Nie wypuściłaś się ;) moje dziecko śpi i je, śpi i je...
UsuńAAA Gratulacje gratulacje i jeszcze raz gratulacje! Zdrówka wam wszystkim a Synuś niech rośnie!
OdpowiedzUsuńRośnie i zmienia się w oczach
UsuńJeszcze raz gratulacje :)
OdpowiedzUsuńPs gdzie w końcu rodziłaś?
Dziękuję :) Na Kopernika, w nocy to nie ma problemu z dojazdem
UsuńNajważniejsze, że już po wszystkim:) Teraz jesteście we czwórkę i już wyobrażam sobie, jak ucieszyła się z brata Twoja Córa;)
OdpowiedzUsuńBaaaaaaadzo, jak sama twierdzi
Usuń:) hm...to może i mi się uda :P że szybko pójdzie przy drugim ;) tylko mam problem...mój to spał...to co będzie z drugim ;) ?????
OdpowiedzUsuńzapomniałam, że przy Córze Osobisty nie przecinał...jakoś mi wyleciało :) ale pamietam mnię mojego jak ciął...a przecież ciął nie pierwszy raz...a jednak swoje to inaczej :D