Mój kot maza sobą bardzo ciężki tydzień. Zaczęło się od tego, że z mamą nie do końcaprzymknęłyśmy drzwi, ja do kuchni, ona do pokoju. I wpadł pies na pokoje.Pogonił kota aż na fotel. Sytuacja opanowana, ale kot przezornie jak się drzwitylko otwierały lądował na komputerze. Taki stresik. Sytuacja powtórzyła sięwczoraj, tylko że ucieczka kota zakończyła się na najwyższym punkcie w domu,czyli na szafie. Obawiam się o lampę jak tak dalej pójdzie… Na domiar złegowczoraj Fidze zachciało się zwiedzać szafkę w środku. Cofając się wsadziła łapędo swojej wody, podskoczyła, wpadła w miskę z karmą. Woda rozprysła się napodłogę, karma doleciała nawet do dywanu. Kot był mocno nieszczęśliwy. A całytydzień zakończyłyśmy dziś wizytą u weterynarza i dwoma zastrzykami. W nocykaszlała i rano też, a że Bonniemu kaszel zaszkodził śmiertelnie, to wolałamzapakować kota w samochód i sprawdzić. Teraz siedzi obrażona na monitorze…
u mnie menażeria świruje jak pijane zające /czasem nawet jak słonie/... piesynie zebrało się na amory, co jeszcze jest do przyjęcia, ale amplituda jest wyjątkowo intensywna tym razem i naprawdę chłopa tęgiego trzeba, by ją utrzymać na holu, jak psiego chłopa zobaczy... kota zaś jest od kilku dni tak marudna, że już wytrzymać trudno... ciągle czegoś chce i japę piłuje, albo gania po szafach... a na dworze nieustający turniej MMA, K-1 czy innego full-contactu z kotami z sąsiedztwa, tylko kłaki wirują pod niebiosa... no, i oczywiście stały koci numer: "mam sprawę po tamtej stronie drzwi"... niby rutyna, ale intensywność nierutynowa...:))))...
OdpowiedzUsuńonet też świruje... ocenzurowali mi słowo... nie zgadniesz... słowo oznaczające psa płci żeńskiej... to już jest chore!...
OdpowiedzUsuńWiosna wszystkim uderza do głowy ;) Czekam z drżeniem na cieczkę, na szczęście Kota wysterylizowana :P Ja ostatnio nawet se.ks kropkuję, bo nic nie wiadomo
OdpowiedzUsuńGłupota. W końcu to blog dla dorosłych, a dorośli czasem przeklinają...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że ten Twój kotek to trzy światy ma z psiakiem . :). Poza tym podziwiam Cię za taką wytrzymałość. Ja bym nie dała rady z psem i kotem w jednym domu. Zwłaszcza, że mam trzy psy, więc kot byłby z góry na przegranej pozycji. ;)Sexowna
OdpowiedzUsuńPies choć bardzo go lubię jest u mnie jakby z przypadku. Od zawsze wolę koty, kocham koty i to kot powinien w domu być. A one generalnie się nie widzą :P
OdpowiedzUsuńUbawiłam się :))) Pięęeęęknie - tak do porannej kawy wpis idealny :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poprawiłam Ci humor :)
OdpowiedzUsuń