Poszłam po ciuchy do samochodu, bo w piątek zostawiłam. Zobaczyłam, że mam dwie butle płynu do spryskiwaczy, w tym jedną zużytą do połowy, to postanowiłam ją zużyć. Dolałam płynu, niestety nie zmieściło mi się wszystko. Odstawiam butelkę, by zamknąć zbiornik i... Widzę, że się z niego leje... Zerk pod maskę niewiele dał, bo niewiele widać.Wylało się trochę, potem już tylko kapało, teraz nawet nie kapie. Ale dyskomfort pozostał. spryskiwacze działają, czyli pewnie coś ze zbiornikiem.
Chciałam koleżance przegrać filmy. Wkładam czytnik kart... Pyk, komputer uruchamia się ponownie. Dwa razy tak zrobił, w końcu czytnik wyjęłam, zrestartowałam kompa i... To był jego koniec. Nie działa mi klawiatura, a bez niej niczego nie zrobię, bo mam hasło na komputerze. Odłączenie i podłączenie ponowne klawiatury nic nie dało. Prawdopodobnie uszkodziłam płytę główną.
Właśnie się zastanawiam, czy powinnam wychodzić dziś z domu, żeby sobie czegoś nie zrobić...
To się kumulacja nazywa :). Mam nadzieję, że jednak nic sie więcej nie stało?
OdpowiedzUsuńKażdy ma czasem pechowy dzień... ale kolejny powinien być lepszy ;-)
OdpowiedzUsuńPrawie zabiłam telefon ;)
OdpowiedzUsuńNo wszystko naprawione ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nadal jesteś wśród łez padołu tej ziemi co??? Buziaki:)
OdpowiedzUsuńJestem, jestem, dziś przez śniegi brnęłam :)
OdpowiedzUsuń