Tytułemwstępu zaznaczę, że autko mi się przemalowało, a raczej przemalowano mi je. Nabiało. W drodze na narty. Sama osobiście mijałam kilka pługów, które radośniemi auto posoliły. Teraz radośnie udaje frytkę. Karoseria mi nie zamarznie, choćcierpię katusze, jak na nie patrzę. Myjni woła, a ja mu tego dać nie mogę, bozimno jak nie wiem co.
Wczorajwyjechałam z garażu metodą hopków, rzężeń i zgrzytów, ale w końcu się autkozagrzało. Chyba dzięki temu dziś rano spokojnie wyjechało, choć też ewidentniebyło mu zimno. Ale jakby nie ono, to nie dojechałbym do pracy, bo jedyny buschyba nawet hopka nie odstawił, bo zwyczajnie nie jechał. Lodowato. Tym, co niemają ogrzewania w aucie serdecznie współczuję. Mnie palce na kierownicyodmarzały, a grzałam porządnie.
Drzwi wpracy na szczęście się otworzyły, w środku też było ciepło, choć na wszelkiwypadek ubrałam się jak na Syberię. Za to w połowie dnia wody brakło. Teżniemiła perspektywa, jak ma się dwie łazienki i 22 osoby do tychże. To i takniewiele, zazwyczaj jest o 10 więcej. Dziś z powodu mrozu nie dojechały.Zazdroszczę takiej możliwości. Ale cóż… Co ja mogę…
Przyodwozie zobaczyłam łabędzie na Wiśle. Zamarzniętej Wiśle. Po wykonaniu milionai jednego telefonu jestem pewna, że ptaki są bezpieczne i nie przymarzły. Miłeuczucie. Jakby ktoś potrzebował wiedzy, jak ratować takiego przymarzniętegołabędzia, służę informacjami. Odnośnie Krakowa i jakichś tam okolic.
Widziałam wczoraj te łabędziątka i inne pierzaste stworzenia siedzące na lodzie, albo w tych nielicznych dziurach ;)Aż się człowiekowi jeszcze zimniej robi, gdy pomyśli jak one tak na tym lodzie i wodzie siedzą.... brrrr.....A co do samochodów, to też zaobserwowałam kilka biedaków, którym na środku skrzyżowania autka odmówiły współpracy.
OdpowiedzUsuńSię chwali takowe zainteresowanie:)
OdpowiedzUsuńNiestety zima dokucza wszystkim...
OdpowiedzUsuń:) No co mają takie biedne siedzieć... To musi być straszna śmierć dla takiego ptaka
OdpowiedzUsuńłabądź to silne ptaszysko, znakomicie sobie radzi jako lodołamacz, do tego potrafi działać w zespole... kiedyś widziałem taką flotyllę w akcji... huk, łomot nie do opisania :))... ale istnieje pewna granica mrozu, lodu, której ta gęś-Schwarzenegeer nie pokona... wtedy bez pomocy człowieka ani rusz...
OdpowiedzUsuńNa szczęście tam się obyło bez pomocy :)
OdpowiedzUsuńTeż niestety codziennie muszę walczyć ze śniegiem. Już nie mogę doczekać się wiosny...
OdpowiedzUsuńDo wiosny nie tęsknię, bo to będzie oznaczać roztopy
OdpowiedzUsuń