Pierwszydzień w pracy minął mi nadzwyczaj szybko. Owszem, rano wstać mi się nie chciałoo tej koszmarnej porze, kiedy to jeszcze na zewnątrz ciemnawo, ale sięzmobilizowałam. Najpierw pogaduchy przy herbatce i śniadanku, potem umyłamokna. Bardzo dokładnie. Pewnie dlatego zajęło mi to tak dużo czasu ;) Potempoprzycinałam uschnięte kwiaty, podlałam te w skrzynkach. Pogadałam zdziewczynami i ani się obejrzałam, a była już 11 i śniadanie, a potem to jużleciało.
Jeden dzieńmniej do następnego urlopu. Z 333, które pozostały.
To dołujące trochę już dzisiaj zacząć odliczać do kolejnego urlopu ... hm ... będzie Ci się okroooopnie dłużyć ...
OdpowiedzUsuńTo efekt tego, że dopiero wróciliśmy z urlopu, a wiemy, że nie mamy już ani jednego dnia.. I to faktycznie dołuje
OdpowiedzUsuńNie zostawiłaś sobie ani dnia rezerwy?... Roztropnie inaczej, tak to nazwę :P :)))... No, to do roboty :))))))))...
OdpowiedzUsuńNie mam takiej możliwości, wróć się parę postów niżej to zrozumiesz
OdpowiedzUsuń