niedziela, 7 maja 2017

Rozklejona, o książkach i o nowym laptopie

W czwartek zrobiłam badania zlecone przez ginekologa, wróciłam do domu i dostałam telefon, że mam bardzo wysoki poziom d-dimerów, czy się nie duszę, czy nie mam ciężkich nóg, żylaków itd... A mnie nic się nie dzieje. Pojechaliśmy popołudniu do ginekologa, bo pilnie się miałam skonsultować, wyczekałam się, przyjęła mnie i uznała, że się jej nie zgadza, bo inne parametry nie wskazują na zakrzepy. Chora nie jestem i ona głupieje. Wysłała mnie na powtórne badania, na cito (godzina 19 z hakiem). Zwiedziłam szpital Bonifratrów, odwiedziłam tamtejszego internistę i wygrzebaliśmy, że może ubytek w zębie, który miałam leczyć w poniedziałek. Przy czym dziąsło mnie bolało, więc pojechałam w piątek, okazało się, że mi się kieszeń za ósemką zrobiła i tam ropa. To pewnie przez to te wyniki, ale mimo wszystko na wszelki wypadek musiałam odstawić pigułki. W środku cyklu. Wczoraj się zaczęło. Płacz o byle co, złość w sekundę, rozwaliło mi cykl dokumentnie, a mnie przy okazji. Dziś poszłam na górę, do mojego jedynego tu pudła z książkami, by poszukać czegoś lekkiego, bo Trzy godziny ciszy zdecydowanie nie służy mi w tym stanie. I co? Bez Ciebie. Intruz. Cztery strony miłości. Dziewczyna o kruchym sercu. Milczący zamek. No nic, tylko się pociachać. Belgariadę czytałam niedawno. To samo Belgarath. Pieśń Reginy odpada jak poprzednie tytuły. W końcu wyjęłam Eddingsa i jego Elenium. Choć tu bardziej przydałaby się wczesna Szwaja, bo późniejsza też daje w łeb, głównie Matka wszystkich lalek. A Szwaję mam u teściów.
Osobisty kupił mi nowego laptopa. Od dawna się odgrażał, ja się broniłam, bo przecież mój stary nadal działa. Miałam netbooka, od lat wielu, kochałam go naprawdę i on naprawdę dobrze działał, jak na moje potrzeby. Ale kupił i już. Usiłuję się z nim oswoić, ale jakoś mi nie idzie, notkę piszę już wieki, bo ma inny rozstaw klawiszy i w ogóle jest kanciaty. Tak, wiem, ogromny powód do nielubienia. Nie jestem gadżeciarą, mogę mieć stary sprzęt, jeśli działa. Ten dostałam, żeby było bezpieczniej, bo mi się np chrome już nie aktualizował. Ech... Oczywiście, że podziękowałam i piszę z nowego. Ach, no i Osobisty nie byłby moim Osobistym, gdyby mi nie oznajmił, że już nie mam wymówki, żeby nie pisać ;)

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Upierdliwy, uparty, wkurzający, ale najukochańszy

      Usuń
  2. Oswoisz się :) Chwilkę to trwa, ale pokochasz i nowy nabytek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oswoję, oswoję, ale tamtego miałam 9 kasy i dobrze chodził bez napraw. Tylko dysk na ssd zmieniony i nie dlatego, że coś było nie tak.

      Usuń
  3. Ja mam to samo, nie lubię nowych gadżetów. Jak mi mąż kupił nowego lapka, to pierwsze trzy dni normalnie wyłam ze złości, bo nie umiałam opanować tego sprzętu, ale teraz już jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby szanowny małżonek jest inżynierem? Bo tak mi zabrzmiało :)

      Usuń
  4. Wszystkie zmiany wywoluja niepokoj i lek- czasami nawet bunt, pomysl jednak jak to milo, ze pamieta i mysli o Tobie Osobisty :)

    OdpowiedzUsuń