Na razie polubiłam się ze stacją dokującą. Bo my teraz mamy ołtarzyk, dwa monitory, stacja dokująca, co od razu wpina laptopa do monitorów i zewnętrznej klawiatury i myszy. A nad tym telewizor, podobno też podłączony, bo z braku gabinety tudzież mojej biblioteczki ołtarzyk stoi w salonie. Uwielbiam tak pracować, choć wczoraj akurat pracowałam nad swoim samopoczuciem katując po raz nie wiem już który Nigdy w życiu. Szkoda, że dwójka taka średnia wyszła.
Dzieciaki odmówiły współpracy i nie chcą zostać na obiad. Myślę, że po prostu chcą pomieszkać w domu, bo w poniedziałek od razu z przedszkola do Krakowa, Syn się uśpił w drodze powrotnej i obudził się dopiero rano, kiedy znowu przedszkole, potem Kraków. Pani ginekolog obejrzała, podumała i uznała, że żyć będę ;) i że to od tej ropy w zębie, poczekamy, zrobimy badania, wrócimy do tabletek. Akurat pani laryngolog miała lukę, więc wzięłam Córę. Trzeci migdał bardzo mały, podniebienne duże, ale zdrowe, uszy ok. Zbadała jej też słuch i jest świetnie. Kontrola w jesieni.
Wczoraj znów przedszkole i od razu do babci i Córa na tańce. Mnie się już nie chce tak jeździć, więc im się nie dziwię.
A w niedzielę Osobisty leci w kolejną delegację, pod koniec miesiąca znów. Ech. Bywa i tak.
Z "Nigdy w życiu" (i tej drugiej części też) kojarzę głównie reklamy. Te w środku filmu :/ I tak sobie myślę: napiszesz książkę, odniesiesz sukces komercyjny, zrobią na podstawie tej książki film i... dooopa po całości, bo reżyser będzie miał wizję, że wie jak poprawić książkową historię. Strach odnosić sukces ;)
OdpowiedzUsuńOt, taka dygresja mnie napadła.
Akurat przy tych filmach współpracowała autorka. I jest to jedna z dwóch polskich komedii, które kocham nawet bardziej, niż książkę. Druga część mnie razi przez zmianę aktorów i domu. Bo ten z pierwszej części został sprzedany.
UsuńKing też pracował przy paru ekranizacjach swoich filmów, a co powstało... ;) (swoją drogą ciągle wierzę, że zdążę dożyć do powstania fajnej ekranizacji "Miasteczka Salem") Tak szczerze to jedyną wierną ekranizacją, jaką kojarzę, był "Świat dysku". Byłam zachwycona, kiedy go oglądałam - nawet dialogi były żywcem wzięte z książki! No ale jeśli o polskie filmy, nie jestem zbyt wiarygodnym dyskutantem, bo ogólnie za nimi nie przepadam. Poza "Znachorem" i starymi komediami typu "Chłopaki nie płaczą" czy "Sami swoi".
UsuńTych starych nie trawię w ogóle. No i staram się nie porównywać książka vs film, bo po co mi te nerwy? Od razu się Władca narzuca i kilka idiotycznych scen i wątków.
UsuńCzyli do kina razem nie pójdziemy ;)
UsuńMoże jakieś sf? ;)
UsuńZupełnie nie rozumiem po co zmieniali obsadę po pierwszej części.:-\
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiem. Tam była jakaś chemia, no i cudowna Brodzik w roli Uli. Nie wierzę, że im się tylu aktorów się nie zgodziło
Usuń"Nigdy w życiu" mogę oglądać dowolną ilość razy i nadal lubię ;)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo :)
Usuń