Jedziemy na lotnisko. Dzieciaki z tyłu konsumują frytki, których nie zdążyli zjeść w restauracji.
- Zobacz, kupiłam sobie róż do policzków, a nie puder brązujący, dorastam - wcześniej uważałam, że mam za duże rumieńce, by jeszcze je podkreślać, Osobisty to doskonale wie, bo wiele razy mu marudziłam, że mam taką, a nie inną cerę.
- Malowałaś się? - gładzi mnie po policzku. - A właśnie się zastanawiałem, co ty dziś tak ładnie wyglądasz. Czy to naturalne, czy domalowane.
- Dzięki. Domalowane.
Kurtyna.
Wcześniej mówił, że woli mnie bez makijażu. Zmienił zdanie, czy po prostu pociągnęłam tak delikatnie, że nie zauważył? :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz