Czas mi tak zapitala, że jest sobota, a potem znów sobota. No dobra, teraz jeszcze zauważam środę, bo też jeździmy na próby i tak będzie do połowy czerwca, gdy odbędzie się zakończenie roku. Na nic nie mam czasu, ogródek zarasta, ja zarastam, szafy wybebeszone... No dobra, ja nie zarastam, bo ciepło i zarośniętym nijak się nie da być, choć ja i bez ciepła nie lubię. Szafa wybebeszona jedna, muszę zrobić porządek Osobistemu, w swojej już zrobiłam wczoraj. Ach, jak cudnie odkryć wszystkie swoje spódnice i bluzki na ramiączkach. Tia.. Dziś taką ubrałam, jak tylko zamachałam Osobistemu białą chusteczką i poszłam do roboty. Co prawda tym razem nie miałam oczu ze Shreka i "nie jedź", ale to dlatego, że denerwuję się sobotnim występem Córy i tym, że Syn nie bardzo chciał dziś do przedszkola. Ale jednak postanowiłam sobie, że jak go nie będzie, to ja rozłożę korę na brzegu, 30 metrów na długość, półtora na szerokość, i pod różami, żeby nie myśleć. Jutro nie mogę, bo jadę do fryzjera, a potem na próbę, w czwartek nie mogę, bo jadę na badania, a potem na kawę się umówiłam, a on wraca już w czwartek popołudniu. To jak wyszłam o 10, to już o 13.10 mogłam wejść pod prysznic, bo skończyłam. Z czerwonymi plecami, ramionami i z nikim, kto by mnie posmarował. Jaka kąpiel w 32 stopniach jest przyjemna ;)
Z przedszkola wracaliśmy dziś z burzą i deszczem w jednym miejscu. W domu sucho. Grzmi, błyska. Nawet parę kropli spadło, ale tak się zebrać nie mogło, że ja zebrałam dzieci i poszliśmy w końcu posiać warzywka. Marchewkę, pietruszkę, dynie, cukinie, ogórki, sałatę kolorową, groszek zielony i fasolkę szparagową. Ciekawe, co z tego wyrośnie ;) pory już rosną i rzodkiewka też.
Plecy mnie bolą, od słońca też, miałam nadzieję na leżak, to słońce ukradli i w ogóle zrobiło się paskudnie. Jutro poodpoczywam u fryzjera. Potem próba, 4 dziewczynki do przebrania w siedem minut ;)
A w sobotę wielki dzień. Na Majówce Hrabiny Zofii premiera Śpiącej Królewny z muzyką Czajkowskiego, o godzinie piętnastej. Potem przejazd do nas i planujemy grilla, więc w piątek czeka mnie trochę roboty, żeby coś upiec. Kto ma ochotę? Zapraszamy :) Na oba wydarzenia.
W niedzielę Córa skarżyła się na uszy, wczoraj rano mówi, że kaszle, że boli ją brzuch, nie chce do przedszkola. W drodze do lekarza przyznała, że chciała zostać w domu, a nic jej się nie działo. Mamy umowę, że jak nie będzie chciała iść do przedszkola, czy do szkoły, to niech powie, a nie kombinuje, po co mam się martwić, a potem, w przyszłości kombinować przed nauczycielem "O, tak, była chora, zapomniałam, hahaha, wie pani, starość nie radość, skleroza taka, hahaha". Tia, szybko przyszła ta rozmowa...
10 czerwca mamy Family Day w pracy Osobistego. O 11. A od 9 do 11 mamy próbę generalną na scenie przed występem na koniec roku. 45 minut drogi dalej. Ktoś opanował teleportację? Chętnie się nauczę :P
Zimna! To znaczy zimny prysznic jest przyjemny przy takiej temperaturze;)
OdpowiedzUsuńśmieję się sama z siebie bo zamiast "korę" przeczytałam "karę" i nie mogłam zrozumieć czemu pod tymi różami akurat, a karę skojarzyłam dla męża za wyjazd ;p
A dzieci przeważnie mają zdrowotne wymówki, żeby nie iść do przedszkola czy szkoły-standard.
32 to zimna, bo ja normalnie to w 40 się kąpię ;)
UsuńKorę, zamówiłam sobie 2500 litrów, tak, dwa tysiące pięćset litrów, to trzeba to gdzieś rozsypać. Jeszcze mi zostały borówki, rododendrony i parę innych do obdzielenia, ale kupka mniejsza ;)
Karę on ma sam z siebie, jest we Włoszech i ... siedzi w biurze
No dużo masz na swoich barkach ale ważne ze się wyrabiasz 😍
OdpowiedzUsuńCo do teleportacji to szkoda że nikt jeszcze nie wymyślił takiej maszyny miała by wzięcie.
Psychicznie nie wyrabiam, odliczam dni do połowy czerwca...
UsuńTo byłby niezły biznes
Ej no dobra a gdzie ten kac? :D
OdpowiedzUsuńU mnie jakoś tak dziwnie, bo jak jestem w pracy to się niekiedy dłuży, że masakra, a jak tylko wrócę do domu to szast prast i 22!! Ale że jak i kiedy??
podoga iście majowa - wreszcie!! Niech słoneczko grzeje i wiosenne burze przechodzą :)
Kac to nie wiem, bo jestem idealnym kandydatem na alkoholika, gdyż nie miewam ;) dlatego zabijam tęsknotę.
UsuńA bo czas to jakoś dziwny jest, nigdy nie idzie w dobrą stronę.
Widzę, że nie tylko mnie przydałoby się wydłużyć dobę ;))) A ta - jak na złość - nie chce być z gumy. Ale przynajmniej nudy nie masz ;)))
OdpowiedzUsuńFryzjer też by mi się przydał. Stanowczo.
Dobę lub choć weekend ;)
UsuńFryzjer fajna rzecz.
Mialam się wybrać na tą majowkę ale akurat jadę do rodzicow. Przedszkole dzieci beirze udzial w tym roku w paradzie smoków?
OdpowiedzUsuńW tym roku paradę oglądamy z boku, to przedszkole nie bierze udziału. To się miniemy :(
UsuńJak ja żałuję, że nie mieszkam w okolicy ;) Wpadłabym do Was :)
OdpowiedzUsuńTo kiedyś dłuższy wypad ;) pokazalibyśmy Ci Dolinki Krakowskie i ruiny paru zamków ;)
UsuńNiestety nie posiadam umiejętności teleportacji, ale jeśli tego się nauczysz, to błagam - podziel się ową tajemnicą! :) Dla mnie też czas mija ZA SZYBKO...
OdpowiedzUsuńDla mnie to jest nie do zrozumienia, bo przecież ja niby "nic nie robię, tylko siedzę w domu", a i tak czasu mam za mało.
Usuń