Przystopowało mnie. W niedzielę jeszcze było ok., troszkę mnie kaszlało. No i katar miałam, ale dużo mniejszy niż w piątek na ten przykład, więc tendencja zniżkowa. Ale w poniedziałek już było strasznie. Dusiło mnie jak psa od połowy nocy, katar przyduszał jak usiłowałam oddychać nosem. Bolało w piersiach. No więc po południu do lekarza. No i przeszło mi. Oczywiście, że przeszło. W zapalenie oskrzeli. Zjadliwa bestia tak mnie zaatakowała, że szok, w jeden dzień. Dostałam antybiotyk i leżę, bo inaczej mi się w głowie kręci. No i nadal mnie dusi.
Mam za to czas na czytanie, które jakiś czas temu porzuciłam. Zachwycam się więc Yami No Matsuei i Tsuzukim. Kto czytał wie. I o dziwo, pierwszy raz nie lubię czarnego charakteru. Ale… Czy Bóg Śmierci jest do końca dobry? Załóżmy, że lepszy od zboczonego chirurga.
Kot. Znaczy kocica. Troszkę znormalniała, bo je mięsko surowe, a wcześniej tylko saszetki. Właśnie teraz tym mięsem rzuca po całym pokoju, potem zaczepia się pazurkami o dywan, dywan się podnosi, przez co mięso “samo” się rusza, a ona może na niego napadać. Szczęśliwa Figa. W przeciwieństwie do wczoraj, kiedy wszystko, na czele z drzwiami ją napadało. Tak szalała, że co chwilę w coś wpadała, czy coś na nią spadało. Przy jednym hamowaniu zrobiła aż fikołka i wpadła na oparcie łóżka. A to miał być cichy, spokojny, mało jedzący, nie miauczący tchórz. Zgadza się jedno. Tchórzem jest okropnym. Ale i tak lubię tą moją kupę futra.
Czy u Was też tak leje? Niech ktoś w końcu zatka tą okropną dziurę w niebie…
Nie da rady w tym roku po trzech latach w końcu kupiłam parasol więc będzie lać:(
OdpowiedzUsuńTo go sprzedaj, albo co....
OdpowiedzUsuń