wtorek, 20 października 2009

Podła zakonnica w ośrodku dla niepełnosprawnych

            Polskęobiegła szokująca wiadomość. Zakonnica biła niepełnosprawne dziecko. Owszem,szok i niedowierzanie, ale…

            Jestemterapeutą zajęciowym. Pracuję z osobami niepełnosprawnymi. 8 godzin dziennie znimi spędzam i wierzcie mi, są dni, kiedy mam ochotę zabijać. Powstrzymuję się,bo oni nie są niczemu winni. Bp przemoc rodzi w tym wypadku przemoc wobecktórej nie mam szans, bo mają bardzo dużo siły. Więc naprawdę drażnią mniewszystkie głosy, które psy wieszają na zakonnicy, bo z reguły nie wiedzą o czymmówią. To nie są biedne, niewinne dzieciaczki. To nie są bezsilne stworzenia.Miałam przed nosem garnek żeliwny, leciała mi koło głowy szklanka. I wtedy nanich krzyczę. Zapewniam, że jakbyście mnie wtedy zobaczyli, też byście na mniepsy wieszali, że się nad nimi znęcam.

            Nie znająckontekstu, widząc tylko jedno wydarzenie, nie można oceniać. Te zakonnice są ztymi dziećmi dwadzieścia cztery godziny na dobę. W dobre i złe dni. W chorobiei zdrowiu, w napadach szału, które się zdarzają i w chwilach spokoju, kiedyjest naprawdę bosko i kiedy wiem, za co kocham swoją pracę. I są nie tylkozakonnicami. Są przede wszystkim ludźmi. Z emocjami, z potrzebami. Można jezranić słowem i uczynkiem i jak każdy człowiek się bronią.

            Anajgłośniej krzyczą ci, dla których klaps jest metodą wychowawczą. Hipokryci. Aile razy pomstowaliście, że zabijecie własnego szefa? Ale tego nie robicie,powiecie. Tak, bo z pracy wychodzicie do domu, gdzie czeka pies, na któregowrzaśniecie, lub odprężająca kąpiel. Ta zakonnica nie ma tego luksusu.

            Jak o czymśmówicie, to miejcie o tym jakieś pojęcie.

20 komentarzy:

  1. Aniele, no cóż. Nie zgodzę się z Tobą. Nie każda praca jest dla każdego. Nie wyobrażam sobie, żeby moje niepełnosprawne dziecko było szarpane i bite tylko dlatego, że zakonnica nie ma luksusu powrotów do domu i ciepłej kąpieli. Jesli nie daje sobie rady zawsze może odejść. To ciężka praca, nie wyobrażam sobie jej bo takiej nie wykonuję, jesli pod opiekę oddane jest dziecko ciężko chore i sprawiające ogromne problemy wychowawcze to opiekę powiinni sprawować ludzie, którzy swoich braków sił nie będą na nich odreagowywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz, ale tym razem wykażę Ci pewną rozbieżność i nie zgodzę się sie z Tobą w żadnym prawie słowie.Napisałaś: " Pracuję z osobami niepełnosprawnymi. 8 godzin dziennie znimi spędzam i wierzcie mi, są dni, kiedy mam ochotę zabijać. Powstrzymuję się,(...)bo w tym wypadku przemoc rodzi przemoc wobecktórej nie mam szans, bo mają bardzo dużo siły. "Sugerujesz, że gdybyś jednak była silniejsza walnęłabyś ich? Pobiła? Szarpała i kopała? Nie sądzę!!!!!!!!!I nie myl proszę rodzicielskiego KLAPSA z szarpaniem i kopaniem. Zwłaszcza, że zakonnice są tymi, które PODOBNO są lepsze, które POWINNY dawać przykład. Jednak już nie raz widziałam i reagowałam, gdy własnie zakonnica zachowywala się karygodnie!!!!!I nic tego nie usprawiedliwia! Są matki,m które nie pracują i spędzają z dziećmi 24/7 i choć niejednokrotnie te dzieci ich wyprowadzają z równowagi, to wierz mi, normalne matki nie posuwają się do takich rzeczy!!!I nie! Nie zamierzam usprawiedliwiac tej zakonnicy, ani żadnej innej ktora w TAKI sposób opiekuje się najbardziej potrzebującymi!!! Kiedyś w Warszawie był szpital, w ktorym funkcje pielęgniarek pełniły przeszkolone zakonnice. Był NAJGORSZYM szpitalem jaki kiedykolwiek widziałam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sugeruję tego jak sądzisz. Ale nie popieram wcale oceniania ludzi po jednym nagraniu. I też uważam, że zachowała się karygodnie i powinna wylecieć z prędkością światła. I też nie mówię o klapsie, ale o rzeczywistym biciu.Tylko czy naprawdę musimy oceniać, nie znając? Możemy ocenić ten jeden czyn. Karygodny i jeżący włos na głowie. I powiedzieć, że nie powinna tam pracować. Ale nie znaczy to, ze w innym wypadku nie jest ona po prostu dobrym człowiekiem, który w np przedszkolu by się sprawdził. A czytałam opinie, że stos to za mało. Nie popadajmy w skrajności. Bo sami przekroczymy pewną granicę.I tak a propo, chyba zakonnice to nie powinny w ogóle z dziećmi pracować, bo skoro są zakonnicami, to instynktu macierzyśnkiego i cierpliwości w nich za grosz...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie i podpisuję się obiema rękami, ale nigdy nie podpiszę się pod całościowym ocenianiem człowieka, po zaznajomieniu się z jedną sekundą życia. Dusza resocjalizatora mi nie pozwoli. Bo w każdym tkwi jakieś dobro. W każdym. Nawet jak dokonał czegoś takiego. (no dobra, pedofilów humanitarnie powieszę za jaja.)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie Aniele, nie jest dobrym człowiekiem. Jeśli raz sie w stosunku do niepełnosprawnego dziecka zachowala, mając świadomośc jego ułomności, to ze zdrowym dzieciem zachowałaby sie tak samo. Tego jestem pewna. I niestety, choć kompletnie nie wiem dlaczego sie tak dzieje, ale nie sprawdzają się w pracy z dziećmi zarówno zdrowymi, jak chorymi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba właśnie dlatego, że są zakonnicami. Tak samo jak ksiądz nie będzie dobrym ojcem. Bo się czegoś tam po drodze wyrzekł. Dodatkowo ludzie wymagają od nich jakiegoś rodzaju świętości z racji "zawodu" a to chyba też nie tak. Chyba najlepiej sprawdzają się zamknięte zakony, gdzie oni nikim się nie zajmują.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam mam swoja teorie dotyczącą zakonnic. Jak dla mnie to powołanie i chęć służenia Bogu, to wymówka dla chęci ucieczki przed światem, życiem i całą resztą dobrodziejstwa. Tak, masz rację, lepiej by bylo jakby siedziały za murami. Mniej zła wyrządzą.i wkurzają mnie te znaczki na dole, ja slepa jestem! :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz trochę racji, ale nie mogę się z Tobą do końca zgodzić. Rozumiem, że każdy ma chwile słabości i nerwy puszczają, ale jak się nie umie zapanować nad gniewem to trzeba zmienić pracę. Nie chcę oceniać zakonnicy, bo tak jak piszesz nie znamy dokładnie sytuacji, ale moim zdaniem wina leży także po Jej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem "pomocowy"...Pomagam ludziom w ich kłopotach i często się ironiczie śmieję, ze moja Kancelaria jest całodobowa. Lecz cena jaką płacę jest wysoka. Brak zycia rodzinnego, Przyzjaciół, zdrowego wypoczynku i stały stres. TO dzięki Bogu wygrywam zyciowe batalie w Sądach , gdzie też urzędują ludzie ułomni...tacy sami jak ja...Kocham moją pracę i jestem pracoholikiem...Byłem wolontariuszem w Schronisku dla Ofiar Przemocy w Rodzinie...to było piekło kobiet i ich dzieci...I nie jestem juz młody ...i odszedła na wieczną wartę najdroższa mi Osoba, mój najserdeczniejszy Pryzjaciel, młody zdrowy, który miał mnie kiedyś pochować....Tymczasem role sie odwróciły. To ja Jego musiałem pochować i wygłosić nad Jego trumną smutną mowę, będąc na psychotropach..To było tego zimnego dnia w śniegu 28.02.09. daleko od Jego/naszego niegdyś domku. To był mój Syn, Synek, Syneczek 29-letni...Dziś mam dzień rozliczeń jest godz. 9,48...NIech Wasze "osądy" nie będą osądami...bo od sądzenia jest Stwórca.NIe ograniczajmy MU tego prawa...vojak@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. to, że zakonnicy puściły nerwy, choć nie powinny, to jedna sprawa... coś innego w tej historii jest 1000000 razy gorsze... mianowicie to, że różne "ważne persony", gdy im się puściło film, udawały, że nie widzą na ekranie ewidentnego faktu... w Irlandii już zobaczyli, co się wyprawia w kościelnych domach tzw. "opieki"... ciekawe, kiedy to się wreszcie stanie w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  11. czy to, co robisz, robisz dobrowolnie, czy ktoś Cię do tego zmusza?... bo nie rozumiem za bardzo Twojego użalania się nad sobą, nad ową "ceną", którą płacisz... a może ów "Stwórca" Ci każe, nie pozostawiając wyboru?... bo jeśli tak uważasz, to chyba zmarnowałem tylko czas odpisując Ci...

    OdpowiedzUsuń
  12. Persony to jedno.. Rodzice???

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale pomijając to, to faktycznie osądzać nie powinniśmy

    OdpowiedzUsuń
  14. I nie napisałam, że leży. Bo leży ewidentnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie też wkurzają, ale spam bardziej

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmmm ... to zależy od człowieka. Ja pewnie bym wybaczył, ale dopiero po pewnym czasie. Jak to mówią czas leczy rany.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój znajomy w celu sprawdzenia relacji teściowa- córka ( dwuletnia) umieścił w domu dyktafon. Dziecko jest osttanio znerwicowane i nie chce jeść do momentu w którym tatuś nie przyjdzie z pracy. Ostatecznie to jemu " je z ręki". Sytuacje, które zostały nagrane wzbudziły w nim wściekłość. Co sądzić o babci, która w minutę wykazuje skrajne zachowania: od śpiewania dziecku, przez płacz na tym, że ją dziewczynka męczy od dnia w którym się pojawiła po groźby zawarte w słowach: " jak cię cholero złapię za łeb i rzucę o podłogę"..... co myśleć gdy dziewczynka zrobi kupę w pieluszkę i za karę zostaje nazwana małpą i świnią oraz babka wymierza jej klapsy.... Nie mam dzieci, zajmowałam się nimi niewiele i chyba nie wiem cop mówię ale... to chyba nie do końca normalne. Ja wiem, że nerwy mogą puścić ale gdy to się powtarza to opiekun stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia dziecka a nawet życia. Nie usprawiedliwiam ani babki dziewczynki ani tej zakonnicy.... i nie ważne, że nie wiem o czym mówię.Jeśli ktoś czuje, że nie może podołać - niech zmieni "branżę". Kto wie do czego popchną go emocje.Krzyczeć na kogoś czy dac klapsa to nic w porównaniu z notorycznym upuście emocji i pogróżkach, które w końcu mogą ujrzeć światło dzienne....

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba nie łapię kontekstu

    OdpowiedzUsuń
  19. "Nie wiesz o czym mówisz, ale myślisz i patrzysz na wiele sposobów, a to już wiele. I na to niewielu stać

    OdpowiedzUsuń