Dzień po powrocie Osobistego do pracy zaczęliśmy z przytupem, choć powinnam raczej napisać z przygruchem, bo Syn wlazł rano na sofę, po czym spektakularnie z niej zleciał prosto na głowę. Potem ucierpiał jeszcze talerzyk, który chciał być UFO i spadł z ławy. Do listy nieszczęść trzeba dopisać jeszcze Syna, który wszedł we framugę, gdy szedł myć zęby i Córę, która z kolei weszła w drabinę. Normalnie bałam się ich wieść do przedszkola. To znaczy bałam się, bo dzieci nieszczęścia dziś, ale też dlatego, że przez urlop Osobisty woził ich sam. W efekcie Syn leci do przedszkola na skrzydłach i wychodzić nie chce. O płaczu nie ma mowy, a w sobotę płakał, bo przedszkole zamknięte, a on chce iść. Tia... I bałam się, że mi dziś zrobi pokazówkę specjalną, jaki to on biedny i że on nie chce i mamuuusiu....
Doczekałam się. Samotnego stanie w szatni, bo pobiegli i nawet buziaka nie chcieli. Co więcej, zakomunikowali mi, że oni jedzą w przedszkolu i mam przyjechać po podwieczorku. Ciocie wiedzą, że jak będzie jęczał bardzo, to mają dzwonić, ale już pora leżakowania i nic. W związku z tym jadę na 15, a Syn zakończył aklimatyzację. A w piątek jedzie na wycieczkę statkiem po Wiśle.
W związku z dniem wolnym od dzieci miałam zrobić wolne sobie, ale znowu mi nie wyszło. Bo panowie od koparki przyjechali, to muszę im mówić, gdzie sypać ziemię. A że głupio tak nic nie robić, jak inni robią, to zabrałam się za pisanie. Kilka scen nowych powstało, pogaworzyłam z Markiem, zrobiłam pranie, umyłam podłogę i teraz mam czas dla Was :)
Odliczamy dni do kolejnego urlopu, bo z 12 na 13 jedziemy nad morze na cały tydzień. Oby tylko była pogoda.
Pogoda to zawsze jest, tylko nie zawsze taka jakbyśmy sobie życzyli ;) Także oby Wam słońce dopisało :) Mam nadzieję, że mojej drugiej córce tez tak łatwo pójdzie z przedszkolem jak Twojemu synowi, bo pamiętam co było z pierwszą i już zgrzytam zebami, mimo że jeszcze cały rok został.
OdpowiedzUsuńCóra płakała w przedszkolu od czerwca do lutego!! Koszmar. Co prawda przestawała, jak się drzwi zamykały, ale co przeszłam nerwowo, to moje. Synowi pomógł urlop Osobistego. On maminsynek jest, a tu i tak zostawił mamę, tata odwiózł i .. tadam... sam się upomina o przedszkole. To też jest powód, dla którego kocham to przedszkole i jeżdżę te 10 km ;)
UsuńTrzymam w kciuki, aby pogoda nad morzem Wam dopisała.
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) nasze "daleko wszędzie, tylko nie do morza" przy braku pogody może się okazać przekleństwem
UsuńNad morze.... zazdro wielkie odczuwam :)))
OdpowiedzUsuńJedź z nimi :P ja morze tak raczej z dystansem ;)
UsuńJa kocham miłością wielką, namiętną i od pierwszego wejrzenia - i to wszystko jak leci, morze, jeziorka, strumyki, nawet duże kałuże ;)))
UsuńKałuże są ok, strumyki też :) bo dno mają blisko i od nóg się ie odrywa
UsuńI ja trzymam kciuki za pogodę! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńBedzie dobrze- pogoda wazna jednak nie najwazniejsza:)
OdpowiedzUsuńWypoczynku Wam zycze i milego wspolnego czasu!
Mojej podopiecznej jest się ciężko przyzwyczaić do przedszkola. Z powodu mojej ciąży chodzi tam już 2-3 dni w tygodniu.
OdpowiedzUsuń