Miałam przeczucie. Zrobiłam coś, co mogło zostać odczytane jako narzucanie się i w najlepszym przypadku zrobiłabym z siebie idiotkę. Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. Kolejny raz w swoim życiu postawiłam wszystko na jedną kartę. I opłaciło się. Odzyskałam coś ważnego, coś, bez czego moje życie ostatnio było niepełne. Dziś jest mi lekko i cudownie. Może będę żałować. Ale teraz się zwyczajnie cieszę.
Ja w ogóle w średniowieczu spłonęłabym na stosie. Często coś wiem, czego nie powinnam. Mam przeczucia, wizje, nie wiem, jak to nazwać. Dla kogoś to głupie, ale dla mnie normalne. Nauczyłam się temu ufać i iść za głosem. Wariatka. Jasne. Ale jak widać na powyższym przykładzie, opłaca się. Choć czasem to nie jest miłe. Jak widzę karetkę i wiem, że jedzie po sąsiada, który nie żyje i karetka zatrzymuje się właśnie tam i to przeczucie zamienia się w fakt.
Jestem czarownicą. Może nie z wielką mocą, ale coś tam się przez współczesny, nad wyraz naukowy świat przebiło. Czasem dar, czasem przekleństwo. Dobrze, że teraz stosy nie płoną, a na moje stwierdzenie, że jestem czarownicą słychać tylko śmiech...
Intuicja ważna rzecz :)
OdpowiedzUsuńJeszcze ważniejsze jej słuchać
UsuńTo dar, korzystaj z niego mądrze :)
OdpowiedzUsuńStaram się
UsuńIntuicją i ja mogę się pochwalić. Czasem bywa przydatna...;)
OdpowiedzUsuńOj bardzo
Usuń