wtorek, 24 maja 2016

Wyjaśniam nieobecności i fragment

Z telefonu wciąż mnie wylogowuje, więc nie odpowiadam Wam tak często, jakbym chciała, nie komentuję i na zamknięte nie wchodzę. Z telefonu mi szybciej, niż laptopa i tak to wyszło. Jak ktoś wie, jak ten mój telefon powstrzymać, znaczy co zrobić, żeby mnie konto Google nie wylogowywało, to proszę o pomoc.

Widzę, że mocne fragmenty Wam się podobają, więc kolejny:

I znów siedziała na jednym z dwóch biurowych krzeseł przy biurku komisarza xxxx. Dziś zwróciła uwagę na więcej szczegółów pomieszczenia. Ostatnim razem, z nerwów widziała tylko krzesło, biurko i ekran stacjonarnego komputera. Dziś omiotła wzrokiem więcej, dostrzegając rząd szaf z równo poukładanymi segregatorami. Nie tylko według dat, ale według kolorów. Pomyślała sobie, że komisarz musi być pedantem, a kogoś takiego potrzebowała. Dokładnego, systematycznego człowieka. Jego wygląd też potwierdzał tą tezę. Nienagannie wyglądająca koszula na wyprostowanej sylwetce siedzącego prezentowała się, jak z sesji mody, a nie, jakby jej właściciel pracował tu już którąś godzinę. Blond włosy, jak z salonu fryzjerskiego i gładkie policzki budziły w niej podziw. Ona nigdy nie umiała wyglądać tak dostojnie i elegancko. Z drugiej strony przebiegło jej przez myśl, czy wygląda równie elegancko, jak goni przestępców, albo stoi na miejscu zbrodni. Na samo wspomnienie o zbrodni, przypomniała sobie, po co tu przyszła. Ręce jej drżały. Odpaliła papierosa i natychmiast go zgasiła. Na samą myśl robiło jej się niedobrze i papieros na pewno by nie pomógł.
- Jeszcze raz - poprosił komisarz, a ona westchnęła ciężko.
- Wałkowaliśmy to już z milion razy, ile jeszcze?
- Bo się pani gubi, co chwilę coś dodaje. Trudno nam poza tym uwierzyć w wizje... - przyznał niechętnie. Traktował ją trochę, jak wariatkę, choć wcześniej podała im zaskakująco wierne informacje.
- Widziałam mężczyznę przykutego łańcuchem do drzewa. Boże, zróbcie coś, może to się jeszcze nie zdarzyło. Wisiał gdzieś w tym lesie, całkiem nagi - schowała twarz w dłonie. Funkcjonariusz ewidentnie jej nie wierzył. Już wiedziała, czemu ludzie bardziej ufają prywatnym detektywom. Policja działała tak koszmarnie wolno. Owszem, jakby się tak zastanowić, to sama siebie jeszcze niedawno wzięłaby za wariatkę, ale to miejsce wywołało jakiś specyficzny stan, coś, dzięki czemu zaczęła wierzyć. I widzieć. A on nie widział, nie wierzył, w ogóle bez sensu.
Jej przemyślenia przerwało zamieszanie na korytarzu. Jakaś kobieta na poły płakała, na poły krzyczała. Policjant ją przesłuchujący wstał zza biurka i otworzył drzwi. Stała przed nimi kobieta w średnim wieku, w podomce w kwiatki byle jak narzuconej na białą bluzkę, z żabotem, jakby do eleganckiego stroju, ale czas odbił na niej swoje piętno i była używana na co dzień i burą spódnicę. Joanna pomyślała, że absolutnie nie pasuje do eleganckich policjantów i w porównaniu z komisarzem wygląda po prostu śmiesznie. Poczuła do niej odrazę, choć nigdy wcześniej jej nie widziała.
- Pani Gorzeniowa, co się tu dzieje? Co za awantury na posterunku?
- Mój chłop się zgubił. Dwa dni temu polazł nad strumyk, psy potopić i go nie ma. Myślałach, schlał się, będę mieć spokój, ale go nadal nie ma. Róbta coś - rozłożyła ręce. Policjant spojrzał na siedzącą w pokoju dziewczynę, która znowu nie mogła się zdecydować, czy palić, czy nie i coś zaczęło mu świtać.
- Znajdziemy go, niech pani do domu idzie, my się tym zajmiemy.
- Powsinoga zatracony, włóczyć mu się zachciało, jak w polu robota czeka... - pomstowała niby zrozpaczona żona, wychodząc.
- Jakieś szczególne znaki obok tego drzewa pani widziała?

Widok był prawie, jak z koszmaru sennego. Mężczyzna wisiał głową w dół, całkowicie nagi, przymocowany do drzewa łańcuchem, na jakim wiąże się krowy. Kawałek łańcucha był opleciony wokół rąk, które wygięte do tyłu, obejmowały drzewo. Uniemożliwiał jakikolwiek ruch, a kora drzewa boleśnie wpijała się w nagie plecy zamordowanego. Nogi podwieszone na jednej z gałęzi skutecznie uniemożliwiały zsunięcie się. A pod drzewem stała miska. Zwyczajna miednica z wodą, teraz brudną, naleciały do niej paprochy i igliwie. Włosy tworzące aureolę wokół głowy topielca stanowiły ukoronowanie dzieła szaleńca.

10 komentarzy:

  1. Mrr piszcie piszcie, zacznę się bać chodzić po nocy po podwórku, bo las mam za płotem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wyobraźnia działa :) Las za płotem... a złomowisko też masz? :P

      Usuń
  2. Super! To naprawdę wciąga!
    Szkoda, ze nie odwiedzasz...:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że się podoba :) wygospodaruję czas i będę odwiedzać, tylko inaczej to rozplanuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Potwierdzam, wciąga! :) Fragment się skończył, a ja zawiedziona, bo chcę jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to FB ;) w sumie to chyba jest publiczne i widzi to każdy...

      Usuń
  5. Aż weszłam na Filmweb, żeby sprawdzić tytuł filmu, z którym skojarzyła mi się ta wizja (drzewo, łańcuchy i wiszący trup). "Dotyk przeznaczenia" z Keanu i Cate Blanchet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, ale że plagiat?

      Usuń
    2. Po prostu mi się skojarzyło, bo bardzo podobna scena - i też tam jest jasnowidzka, którą władze traktują... dość lekceważąco. Polecam film, chyba że nie lubisz takich pół-horrorów (jest parę momentów, które mogą zedrzeć trampki z nóg).

      Usuń
    3. Uff ...
      Trampek nie noszę, więc pewnie się skuszę

      Usuń