wtorek, 11 listopada 2014
Jak postarzyłam własne dziecko
Córa ostatnio ogląda tv i reklamy oczywiście mają na nią wpływ. Zamarzył się jej Miś Gawędziarz. Normalnie chora na niego jest. A ja, durna matka, stwierdziłam, na szczęście tylko do siebie, że ona na niego za duża. Bo tak w sumie. A potem przyszła refleksja. Że ona ma dopiero 3 lata, a nawet nie, bo skończy w grudniu. I co z tego, że wypowiada "biodegradowalne", że rozpoznaje cały alfabet, liczy po polsku, angielsku i w kuchni wymiata? Nic. Ona jest malutka. I ten Gawędziarz wymarzony jej się należy. Zbiera sobie na niego pieniążki. I pewnie niedługo sobie go kupi. Bo nawet tak małe marzenie trzeba spełnić. I niechby nawet rzuciła go w kąt po jednym dniu. Będzie warto.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzialam wczoraj tę reklamę, fajny ten misiek :)
OdpowiedzUsuńFajny. I ona chce tylko jego, nie kota, czy królika
UsuńTakie spełnione marzenia z dzieciństwa długo się pamięta;)
OdpowiedzUsuńOby zapamiętała :)
Usuń