Ledwo sięspod domu wyskrobałam. A miałam odśnieżone. Tak, ja wiem, że ci, co podjazdznają określają go mianem hardcoru, ale ja sobie radzę. Dziś prawie się niewyskrobałam. Potem było jeszcze gorzej. Biało, biało i jeszcze raz biało nieodzwierciedla tego, co dziś było. Nawet przelotówki nie były odśnieżone. A japrzelotówką to jadę może z pięćset metrów. Potem mam górki, takie konkretne, zeznakami ostrzegawczymi. Jechałam dziś dwójeczką modląc się, żeby nikt niewyjechał, żebym nie musiała używać hamulca.
Kiedyś jechałam w niedzielę, torozumiem, że drogowcy dzień święty święcili i ich nie było, ale co świętowalidziś, nie wiem. Ani pół pługa nie widziałam. Chyba, że siebie zaliczę za służbędrogową. Ja rozumiem, że mam niskie auto, rozumiem, naprawdę. Ale ja dziśrobiłam za pług! Przodem zgarniałam śnieg przed sobą. Od jutra wożę saperkę.
ANIOŁKU!!!! Wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym 2010 roku, życzy największy z Nygusów na tym globie:):)
OdpowiedzUsuńDrogi Aniele Życzę CiPrzyjemności w dotyku,Słodkości w przełyku,Szelestu w kieszeni,I słońca promieni,Oraz by 2010 Rok całyPo prostu był wspaniały !.....Szczęśliwego Nowego......
OdpowiedzUsuńA może z przodu przyczepisz sobie pług i w wolnych chwilach... ;-) Wiem jaki to ból tak jeździć. Dojeżdżam do pracy 20km i też zawsze wypatruję pługów, ale rzeczywiście jest ich jakoś nie za wiele, może się zakopały? ;-) Życzę, aby w Nowym Roku warunki do jazdy były co najmniej dobre!!! No i zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńI może tym odśnieżaniem pieniądze na Nowy Rok sobie zapewnię ;)
OdpowiedzUsuń