Rogi miurosły. Na pewno pamiętacie. Skarb twardo utrzymywał, że to nie jego zasługa,więc wybrałam się do chirurga. Skoro on nic nie wie, to czas usunąć.Szczególnie, że jeden pękł. Termin miałam na zeszłą środę. Z całą gamą wsuwek,opasek i środków przeciwbólowych pojawiłam się pod gabinetem. Opisy sobiedaruję. Bolało. Tylko tyle powiem. To znaczy pierwszy bolał, ale inaczej sięnie dało. Pozbywania się drugiego nawet nie poczułam. Potem też nic nie czułam,co mnie trochę zdziwiło, ale nie powiem, że nie cieszyło. Teraz czasempobolewa, ale do wytrzymania. Niestety całe to wycinanie wiąże się zopatrunkami. Tak więc od tamtej środy kombinuję z fryzurami, żeby nie byłowidać, ale jednocześnie, by nie przyciskać opatrunków, bo wtedy boli. W środęmam iść do kontroli. Może mi zdejmą szwy. A wiecie o czym marzę? O normalnymumyciu włosów. Bo do dziś mama mi je myła i to na trzy podejścia, bo opatrunkównie można zamoczyć. Tak więc zaczynało się z prawej strony, potem lewa i tył.Grzywkę myłam już sama. Koszmar. Półgodzinny. A włosy umyte muszą być codzienniei już. Byle do środy!
Mamnadzieję, że rogi nie odrosną. Ich usuwanie jest kłopotliwe. A teraz swędzi…
Też muszę myć włosy co dzień więc wyobrażam sobie ile zachodu Cię to kosztowało i ile czasu zajmowało. Oby już nikt Ci rogów nie doprawił i same też nie odrosły ;-)
OdpowiedzUsuńAniele współczuję, ale mam nadzieję, że wszystko będzie ok:):) Buziaczki:)
OdpowiedzUsuńAnioł z rogami? wybryk natury ;D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChirurg daje mi nadzieję, że nie odrośnie ;)
OdpowiedzUsuńPodobno ma być :)
OdpowiedzUsuńZawsze byłam duszą rogatą, nie wiedziałam tylko, że to wyjdzie na jaw ;)
OdpowiedzUsuń