Od dziś nadrogach jest jakoby mniej bezpiecznie. Mianowicie wczoraj odebrałam prawo jazdyi wyruszyłam na podbój szos. To znaczy po prawdzie to najpierw okropniepokłóciłam się ze Skarbem, bo uważałam, że sama, bez niego obok to ja przezpierwszy tydzień nie pojadę i już. No to "minął" tydzień. Wczoraj pojechałam zanim do pracy, dziś od jego domu do pracy właśnie, a popołudniu całkiem sama zpracy do domu. Trzęsę się cała, ale jadę. To znaczy jak jadę to się nie trzęsę,ale wychodzenie z auto to wyzwanie, bo się pode mną nogi uginają. No ale będziedobrze, musi być. Bo suche nogi są bezcenne.
GRATULUJĘ!!! Pamiętam, że jak jechałem pierwszy raz autem to zatrzymywałem się 5 metrów przed światłami i parkowałem tak, aby nie cofać ;-) A po czterech latach nie ma przeszkody, której bym nie pokonał ;-) Życzę zawsze bezpiecznej podróży!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Z cofaniem nie mam problemu, tak wjeżdżam do garażu, zresztą pod pracą też muszę cofać. Zresztą, lubię to robić. Ze skrzyżowaniami mam jedynie problem, bo powoli ruszam, ale reszta jest ok :)
OdpowiedzUsuń