Czy jeżeli waga po świętach pokazała tyle samo, to mogę uznać, że schudłam?
Wczoraj pojechaliśmy do pani doktor, bo w nocy Córa dostała gorączki, skarżyła się na głowę, brzuch i uszy. 37.4, a ona drgawki ma, biedne to moje dziecko, odziedziczyło po mnie chorowanie bez gorączki, a lekko podwyższona ją poniewiera. Przy 37.8 już ledwo zbijam, a ona leci przez ręce.
Pani doktor zdiagnozowała zapalenie gardła, zapalenie ucha na skraju perforacji, katar spływający do brzucha, co może spowodować wymioty, a na pewno powoduje ból. Już się nie uchroniliśmy od antybiotyku. I tak nieźle, to pierwszy w tym roku, jak dobrze pamiętam. Choć ucho, to już nie zliczę, który raz...
W związku z tym plany na gości oddaliły się na bliżej określoną przyszłość, choć oczywiście, że nic nie planujemy, bo teraz zaplanowaliśmy i wyszło, jak wyszło.
A jutro odbieram mamę ze szpitala, do którego trafiła w nocy z pierwszego na drugi dzień świąt. Z migotaniem przedsionków i wysokim ciśnieniem. Już czuje się dobrze, trzymają ją chyba tylko dla ZUSu, bo trzy doby muszą być, a świąt jej lekarz nie chciał policzyć, bo jej nie widział, nie robili badań i takie tam.
Dobrze, że nie kupiliśmy biletów na Sylwestra w gaciach, bo teraz byśmy szukali kogoś, kto by za nas pojechał, albo bylibyśmy pięć stów w plecy. Jak nie zamówilibyśmy noclegu.
Byliśmy w kinie na COCO. Początkowo Córa nie chciała, ale potem się zajawiła i namówiła brata. Ja uważałam produkcję za głupią, infantylną i idiotyczną. Muszę odszczekać. Bo wyszłam zachwycona i chcę jeszcze, choć nie wiem, czy jestem gotowa. Film niespecjalnie dla dzieci, za duże przesłanie, za poważne. Dla nich ważne były kolory, piosenki, trochę tam zrozumiały, ale myślę, że to, co najważniejsze im jeszcze umknęło. Ja się poryczałam cztery razy, a pod koniec to już parę minut ciągiem ryczałam. Naprawdę polecam. Mądry, piękny film o marzeniach, odchodzeniu i pamięci. Cudowna opowieść o więziach rodzinnych i drodze życiowej ubrana w kolory meksykańskiego święta umarłych. Kara, wina i przebaczenie też są bardzo ważną częścią tego filmu. Choć nostalgiczny, chwilami ciężki i bardzo smutny, to jednak z zakończeniem tchnącym nadzieją. I ten "koci" przewodnik dusz. Polecam każdemu miłośnikowi czterech puchatych łap - koci ulubieńcy mają naprawdę wielkie ego. Będę do niego wracać, z pudełkiem chusteczek.
Plany da się przesunąć choroby już nie :) Wyzdrowiejecie i wszystko ułożymy:) My byliśmy na Magicznej zimie Muminków, typowa bajka ale pokazuje co w Świętach jest najważniejsze :) I Muminki takie jak dawniej, nie przerobione jak Smurfy (oczywiście nie przeszkadzało mi to że Smurfy ida z duchem czasu - żeby nie było ;). Na COCO nie udało się nam wybrać. Dużo zdrowia dla Córy i trzymam kciuki za Młodego żeby on się nie pochorowal
OdpowiedzUsuńJakoś mi się te Muminki nie podobają, jakieś takie papierowe, a nie rysunkowe, ale może to tylko moje wrażenie. Kilka bajek przerobionych jest okropnie np Kubuś Puchatek i te mi przeszkadzają, ale reszta jest ok.
UsuńZdrówka dla Cory! Kurczę, to taki czas paskudny, mnie też coś bierze, ale staram się walczyć :)
OdpowiedzUsuńWalcz, nie daj się choróbsku, choć zewsząd słyszę o chorobach :(
Usuń