piątek, 8 kwietnia 2016
Boję się
Kiedy pod koniec stycznia odzywałam się do Marka, nawet nie myślałam, że tak to się skończy. W najśmielszych marzeniach nie sądziłam, że zaproponuje mi pisanie. Zrobił to. I tak sobie piszemy, ja się mnóstwo rzeczy nauczyłam, mam nadzieję, że coś też wniosłam od siebie. W każdym razie Marek mówi, że idzie mi coraz lepiej i że świetnie się ze mną pracuje. To wszystko sprawia, że rosną mi skrzydła, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Nawet taki dzień, jak wczoraj, kiedy atak sponiewierał mnie półtorej godziny, chciało mi się usiąść i napisać scenę i długiego maila porządkującego wszystko. Jednak pisanie zaraz się skończy. Jesteśmy na finiszu. A potem przyjdzie czas na korektę. Trzeba będzie przeczytać po sobie, kto coś pisał, ten wie, jak jest trudno, bo zna się tekst i nie jest się uważnym. Po tym etapie przyjdzie jednak czas na coś jeszcze trudniejszego. Mianowicie na wysłanie naszego tekstu do wydawnictw i czekanie, czekanie, czekanie... I boję się tego wszystkiego, co przyjdzie po napisaniu. Korekty własnej, czekania, korekty wydawnictwa... Teraz jest zabawa, świetna, pasjonująca, przygoda życia. Za chwilę będzie ciężka praca. Na czas. Boję się, ale podejmuję wyzwanie. Bo inaczej marzenie się nie spełni, a cała praca, bo oprócz zabawy to ciężka praca, pisanie, poprawianie, sprawdzanie, czy się trzyma kupy, w końcu współpraca z drugim człowiekiem, tak różnym, to ogrom wysiłku, pójdzie na marne. Trzeba więc zakasać rękawy i się rozglądnąć za kimś, kto równie entuzjastycznie zareaguje na nasze słowa, jak my sami :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Życzę powodzenia, żeby wszystko poszło po Twojej myśli.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Twojego zdania też się boję, bo jesteś takim moim guru książkowym
UsuńTo fantastyczna przygoda! :) Nie bój się, a raczej czekaj z radością na to, co nastąpi :)
OdpowiedzUsuńU mnie to radość na zmianę ze strachem. Emocje na huśtawce, jak u jednej bohaterek
UsuńDo odwaznych swiat nalezy!! Dla takiej przygody warto troche sie "pobac"!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!
No to się boję spokojnie :) i tylko na zapas
UsuńWarto to przejść, by potem móc być z siebie dumnym. Tzn. wymądrzam się, bo ksiunżkę napisałam, wysłałam na konkurs i nic nie wygrałam ;))) Ale sama lubię ją sobie czasem poczytać, hih. Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej (Waszej) myśli.
OdpowiedzUsuńSię nie wygłupiaj tylko do wydawnictwa ślij jednego i piątego! Chce mieć na półce znajome nazwiska.
Usuńto prawie jak zakochanie, życie kilka cm nad ziemią przez kilka miesięcy, pierwsza ksiażka to jak pierwsze dziecko.
OdpowiedzUsuńWarto jednak z uwagą przyjrzeć się umowie wydawniczej bo to jest na całe życie.
Dziękuję, to słuszna uwaga. Chyba lepiej, niż pierwsze dziecko. Przy pierwszym byłam przerażona.
UsuńTo zawsze jest stres i chyba pierwszy i drugi i dziesiąty raz. Ale potem jaka radość, satysfakcja :) Warto :))
OdpowiedzUsuńMam zamiar sprawdzić :D czy ty doczytałaś, że Ken.G popełniła książkę i nic z tym nie robi???
Usuń