wtorek, 16 grudnia 2014
Żeby za wesoło nie było
Nie mówię. Kurna, no, nie mówię. I kaszlę, jak wściekła, i z nosa cieknie. A w sobotę impreza, ludzie pozapraszani, lukry zamówione, jedzenie w większości zakupione, dzieciaki się cieszą wizją urodzin, przynajmniej to starsze. A ja ledwo dycham. Rozważam nawet lekarza, ale nie mam kiedy :P Na razie lecę na wicku do picia, do smarowania i nosa. I ciut mi lepiej od wczoraj, ale żeby to było jakoś super, to nie powiem. Zmycie podłogi oblewa mnie potem, a pranie wieszałam na raty. Na szczęście Osobisty robi większość za mnie i jeszcze krzyczy, że mam nic nie robić, tylko się położyć. I w piecu mi dziś po 5 zapalił, choć wczoraj wszystko przygotował, wystarczyło podpalić. Uwielbiam tego faceta. Niestety urlop ma dopiero od poniedziałku, a to ciut za późno. No cóż, wykuruję się, a nawet jak nie, to impreza się odbędzie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W zyciu nie moze byc za różowo ;) zrób sobie syrop z cebuli, mnie postawił na nogi w ciagu dwoch dni. Mleko z miodem i czosnkiem i oszczedzaj sie na ile mozesz.
OdpowiedzUsuńFajnego masz meza :)
Mleko z miodem, czosnkiem i maslem też poszło w ruch :)
UsuńZdróweczka! Oj, te choróbska potrafią naprawdę dokuczyć...
OdpowiedzUsuńSyropek z cebuli (na cukrze) potrafi zdziałać cuda - polecam :))) Kuruj się, kuruj, oby jak najszybciej minęło to paskudztwo choróbsko.
OdpowiedzUsuń