Moje poprzednie miejsce zamieszkania to była wieś, ale taka z kurkami, gdzieś krowa, jakiś zagon marchewek. Żadne wielkie pola, gospodarka i tak dalej. Potem przemianowali na osiedle, kurki zostały, krowy nie uświadczysz, chodnik, high live. Tu jest wieś, co z tego, że gminna, ale wieś. Od domu mam pobocze, o chodniku nie ma mowy, dalej, tak, ale pod domem nie mam. I krowy są i gospodarstwa wielkie. I kombajn do kukurydzy. Ale po kolei. Jedziemy my sobie do Krakowa, a tu stoi jakaś machina przy drodze. Pytam Osobistego, co to, czy coś do przewiertów, bo takie cosik z tyłu miało, jakby wiertła. A ten patrzy na mnie, jak na zjawisko rzadkie zgoła i mówi, że kombajn do kukurydzy i jak mogę tego nie wiedzieć. No nie wiem i już. Stwierdził, że zabłysnęłam. Odpowiedziałam mu ze śmiechem, że przecież dawno mówiłam, żem miastowa i wziął sobie miastową żonę, niech cierpi :P I rybę pani z miasta chce bez glazury za ponad 20 złotych, a nie pangę za dyszkę, ochhh! I chodników się zachciewa, żeby obcasików nie niszczyć. I psy samopas latające oburzają...
Taki ostatni nasz żart rodzinny, żem miastowa się tworzy i dobrze się ma. Zresztą, mnie też on śmieszy wybitnie.
a do porzeczek widziałaś? ;p
OdpowiedzUsuńże kombajn? A to nie ręcznie ten teges?
UsuńSama by, nie wiedziała, że kombajn do kukurydzy... :D :D
OdpowiedzUsuńHehe, to nie jest ze mną tak źle
Usuń*bym nie wiedziała, wkradł się chochlik;)
OdpowiedzUsuńto ja to teraz metropoliowa ???
OdpowiedzUsuńNo ba
UsuńJa znam tylko normalny kombajn :P To taki sam?
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie taki sam :P normalny też znam
UsuńDo ziemniaków tez są:d
OdpowiedzUsuńW sensie kopiarka?
Usuń