środa, 14 listopada 2018

O niepodległej

Dla mnie obchody 100 lat niepodległości Polski zaczęły się już w czwartek i... nadal trwają. W czwartek bowiem w przedszkolu Syna była akademia z tej okazji. I jak jeszcze wytrwałam przy tym, jak dzieciaki stały na baczność do hymnu, lepiej, niż niejeden dorosły, tak już świeczki w oczach miałam, jak taka malutka dziewczynka śpiewała swoją piosenkę z konkursu. "Co to jest niepodległość, teraz wiem już na pewno, aj a wiem na pewno, co to patriotyzm u maluchów, choć miałam wątpliwości, czy faktycznie jest im potrzebna wiedza, że Polski nie było na mapach przez tyle lat. Syn był bardzo przejęty, ciągle o tym mówił, pytał dlaczego. Ale widzę, że to było dobre, wie, trochę rozumie, ale do hymnu wyciągnięty, jak struna.
W niedzielę poszliśmy na mszę za Ojczyznę i znowu się poryczałam, tym razem na kazaniu. Ksiądz, nowy proboszcz do tej pory był raczej wycofany, taki mało spektakularny, a w niedzielę powiedział kazanie przeplatane poezją i historią. Popłynęłam, jako istota z gruntu historyczna i kochająca poezję, głównie tą wojenną. Potem standardowo marsz pod Pomnik Nieznanego Żołnierza, gdzie szkolny chór zaśpiewał kilka pieśni, złożono kwiaty i o 12 odśpiewaliśmy hymn.
Żeby nie kończyć tak po prostu, wyszliśmy na spacer, do Pomnika Partyzantów. Mieliśmy też iść do Skał Partyzantów (w sumie to nie wiem, czy to się pisze z dużej litery, ale z szacunku piszę właśnie tak), ale rzeczka nam zagrodziła drogę, a robiło się już ciemno.
W domu ciepłe kakao i koncert dla niepodległej. Wspaniały, ciary na plecach i łzy w oczach. Potem Panorama ze świętującym światem i Marszem w Warszawie. Nie wiem, czy były zamieszki, nie wiem i nie chcę wiedzieć, jak widziałam w Panoramie, nie było nic złego i taki obraz chcę pamiętać. Chcę wierzyć, że się da, że można, że, jak powiedział Duda, pod naszą flagą jest miejsce dla każdego.
A wczoraj, dzieciaki zasiadły przed komputerem Osobistego, wyłączyły mu szanty z YouTube i włączyły Szarą piechotę, Rotę, a potem już całą składankę.

Czytałam gdzieś, że świętowanie odzyskania niepodległości jest złe, bo jej nie odzyskaliśmy, a uzyskaliśmy. Bo jej nie wywalczyliśmy, tylko mocarstwa postanowiły nam ją dać, bo tak im było wygodniej. A ja sobie myślę, że jakbyśmy nie kąsali zaborców to by o nas zapomniano, jakbyśmy nie bili się o niepodległość, położyli uszy po sobie i czekali, aż ktoś coś nam da, nie byłoby dziś Polski. Może i nam dali, staraniami Dmowskiego, Piłsudskiego i Paderewskiego. Jednak te głosy, ta nasza wiara i walka dały nam to, co mamy. W życiu nie ma nic za darmo, nikt nam nic nie da ot tak.
"Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi – a niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i bardzo kosztownym." (Piłsudski) i brak wiary w to, że nasi przodkowie o Polskę walczyli i w końcu ona stała się faktem, jest odebraniem im czci, honoru i sensu życia.
A nawet, jeżeli się mylę, jakie to ma znaczenie? To tylko słowo. Liczy się to, że dziś możemy wywiesić białą flagę, w szkołach słychać język polski, a dumny orzeł ma koronę.
Wieczności, niepodległa Polsko.

3 komentarze:

  1. Przy naszej ulicy na każdym domu wisi flaga, a że mieszkamy blisko końca musimy przyjechać prawie całą ulicę. Te powiewajace flagi robią wrażenie.
    A ja mam ciary zawsze jak słyszę nasz hymn, a jeszcze jak śpiewa ja wojsko polskie to całkiem wymiekam. Mój kuzyn jest żołnierzem zawodowym i widziałam filmik jak w tym roku czytał apel poleglych tym swoim zolnierskim głosem ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam grała orkiestra, nie wojskowa, ale i tak robi wrażenie.

      Usuń
  2. U nas była flaga, pyszny obiad, spacer i też wzruszenie podczas koncertu :) Piękne święto.

    OdpowiedzUsuń