Zdecydowanie mi lepiej. Zrobiłam dziś maraton po Krakowie, tu miałam coś oddać, tam odebrać, a na koniec pojechaliśmy do groty solnej. O dwie godziny za wcześnie, więc zaliczyliśmy jeszcze plac zabaw. Ugotowałam się, bo z domu wychodziliśmy, jak było szaro, buro i zimno, ale co tam, prysznic po powrocie zdziałał cuda.
I z uchem lepiej.
I Osobisty dziś wraca. Szkoda, że nie obejrzymy razem zaćmienia księżyca, bo on ląduje, jak się skończy, ale pociesza mnie myśl, że choć daleko, to będziemy patrzeć na ten sam księżyc.
Masz racje, tego się trzymamy -daleko ale razem!
OdpowiedzUsuń😀
UsuńJaka ty romantyczna :-)
OdpowiedzUsuńPo tylu latach to aż dziwne, nie?
UsuńW tych upałach to i ja się gotuję, masakra...
OdpowiedzUsuńU nas lepiej, ale w mieście to koszmar
UsuńTeż pomyślałam, że to było bardzo romantyczne zdanie :)
OdpowiedzUsuńZdarza mu się. Jednocześnie przypomniałam Osobistemu o rocznicy ślubu, żeby się nie musiec obrażać
UsuńU mnie drzewa zasłoniły 😂
OdpowiedzUsuńTrzeba było ściąć 🤣
Usuń