Rybko, kotku, maleństwo, słoneczko, żabciu… Mówiąc krótkozdrobnienia wszelakie. Każdy takie w swoim życiu słyszał, pewnie nie jeden raz.Jednym to nie przeszkadza, innym wręcz przeciwnie. Ja należę do ludziusytuowanych pośrodku. Jest grupka osób, które mogą używać zdrobnień ispieszczeń w stosunku do mnie, ale jest grupa, wśród której tego nie toleruję.
Każda osoba ma swoją strefęintymną, nieprzekraczalną. Sądzę, że chodzi zarówno o kontakt fizyczny jak isłowny. Ktoś może nie życzyć sobie, by go dotykał ktoś obcy. „Obcy” rozumiem tujako nikt z rodziny, przyjaciół, czyli zwykły znajomy, którego widujemy w pracy, ale na mianoprzyjaciela nijak nie zasłużył. To samo tyczy się słów. Ktoś, kto jest znajomymnie ma prawa mówić zdrobnieniami, szczególnie zwierzęcymi. Nie mogę zdzierżyć,jak ktoś mi rybkuje, kotkuje i żabciuje. Jest naprawdę mała liczba osób, któretak się do mnie mogą zwracać. Są to przyjaciele i oczywiście ukochanymężczyzna. Reszcie tego prawa nie nadałam i nie rozumiem, czemu oni je sobienadali sami.
Całość akcji zdrobnieniowejkojarzy mi się z „Atiutiutiu…” wyrażanym do dziecka. Jak do kretyna lub istotyniższej sobie. To absolutnie nie stwarza atmosfery przyjaznej i miłej. Nie pokonujebarier, wręcz je tworzy. Tworzy sztuczne przyjaźnie, a nawet stopnie, gdziektoś jest wyżej, a ktoś inny jest tylko „Żabką”.
Czy to jest takie trudne, że wrelacjach wystarczy imię? I to niekoniecznie zdrobnione do granic możliwości.
Tak Aniolku, jesli sie zna imie hahahhahahhaha, ja do tej pory nie znam.
OdpowiedzUsuńJuż naprawiam: Kasia mam na imię :) i to jedyne zdrobnienie, prócz Kaśki znoszę :)
OdpowiedzUsuńJa mówię "Kasiek" i jeszcze żyje... Ale to dlatego, ze Kasieńka mi zabroniłaś :P
OdpowiedzUsuńTelepatycznie zabroniłam :P Choć Ty wszystko wiesz, a Kasiek się przyjął w wielu kręgach :)
OdpowiedzUsuńja sobie myślę, że sprawa jest dość skomplikowana, kwestia wyczucia, inaczej się odbiera jakieś określenie od osoby X, inaczej od osoby Y... od Twojej intuicji zależy do którego Tomka /na przykład/ zwrócisz się "Tomeczku" czy "panie Tomaszu", jeśli się wstrzelisz, bingo, jeśli nie, kicha... myk polega też na całości wypowiedzi, głosu, intonacji... mogę się założyć, że są sytuacje w których zaakceptowałabyś "Kaśkę"...
OdpowiedzUsuńKaśkę akceptuję zawsze ;) Pewnie, że wyczucie ważne jest, gorzej, jak ktoś do każdego wyskakuje z żabką, rybką i koteczkiem w ilościach hurtowych :P
OdpowiedzUsuńhihihih a mnie to toleruje nawet jak Ci przypadkiem powiem Kasienko :P ...ale jezusie Kasia jak Ci ktoś zaszdl za skore :) PAskudoKochana :P
OdpowiedzUsuńHjehje... Nie będę drugiej połówki mózgowej mordować wszak ;)
OdpowiedzUsuńja wolę Basia a nawet Basieńka, byle nie Barbara:)Ale zdrobnienia mnie odrzucaja.:)
OdpowiedzUsuńzdrobnienia: oczywiscie 'żabcie' 'rybcie' 'koteczki' a najbardziej na ulicy:)
OdpowiedzUsuńNo i każdy ma swój typ i trzeba najpierw go jakoś poznać a dopiero potem "kotkować" lub też nie
OdpowiedzUsuń