poniedziałek, 16 listopada 2020

Drobne przyjemności

 Znów wszystko pozamykane. Znów wiele firm upadnie, wiele prosi o pomoc.

Naprawdę wkurzyło mnie zamknięcie cmentarzy w ostatniej chwili. My zdążyliśmy na dwa, wychodziliśmy z drugiego w piątek, o 16, w deszczu i zimnie, ale zdążyliśmy. Na trzeci już nie daliśmy rady dojechać, za dużo aut, za dużo deszczu, za dużo ludzi. I ja już pominę, że osiągnęli efekt przeciwny do zamierzonego, ale chodzi mi o sprzedawców zniczy i chryzantem. Zamiast ogłosić wcześniej, żeby każdy mógł się przygotować, dać ludziom uczciwie zarobić, to nie, lepiej na chybcika. I potem lepiej wydawać kasę przeznaczoną na Covid na odkupienie tych kwiatów i zawalenie nimi całych miast. No pięknie jest, nie przeczę, ale nie o to chodzi. Ci ludzie mogli uczciwie zarobić, normalnie, nie z pieniędzy podatników. Ale łatwiej się robi coś na szybko, a potem łata nie swoim.

Tuż przed wysłaniem na zdalne dzieciaków I-III firma wzięła miarę z dzieciaków na stroje komunijne. W naszej klasie 4 dzieci miało stroje po kimś, w drugiej, równoległej, tylko dwójka szyje. Bo za drogo i będą kombinować. A ja sobie myślę, że drogo nie jest, fajnie, jak dzieciaki wyglądają w miarę tak samo, a po trzecie, ci ludzie muszą z czegoś żyć. I póki mnie stać na te kilkaset złotych to kupię, żeby ktoś miał na chleb

Idąc tym samym tropem w tamtą niedzielę zamówiliśmy sobie pizzę. O jaka była pyszna! Dawno nie jedliśmy, to raz, a dwa nie musiałam jej robić ;) We wtorek pojechałam za to do cukierni po rogale marcińskie, ale nie było, to kupiłam pączki. Pewnie, mogę kupić w jakimś dyskoncie, po złotówce sztuka, ale nasza lokalna cukiernia gorzej przędzie od nich. A po rogale pojechałam następnego dnia.

No a wczoraj to już zupełna rozpusta. Pojechaliśmy do Kociej Kawiarni, która jako kawiarnia co prawda nie działa, ale można odwiedzić kotki, odwiedzając fundację, która się nimi zajmuje. I tak wyposażeni w żwirki, karmę i dobry humor, poszliśmy i spędziliśmy tam godzinkę. Wyszliśmy z kubkiem i kalendarzem, lżejsi o trochę pieniędzy wrzuconych do puszki.

Bo w tym wszystkim chodzi o solidarność. O to, by czasem zamówić coś na wynos, choćby potem trzeba było kaszę jeść. O to, żeby pokazać tym ludziom, że jest na co czekać i o co walczyć. A dobro wraca. I może kiedyś się do nas uśmiechnie.

2 komentarze: