środa, 7 października 2020

Jesiennie

 Jesień przyszła z przytupem, zimno, mokro, mgliście. No i śmierdzieć zaczyna. Ale są też takie cudowne dni, jak wczoraj, gdy słońce robiło, co mogło. No i sobota, kiedy udało się w końcu zrobić grilla z kolegami Osobistego z pracy. Dwa lata się chłopaki umawiali, więc jest z czego się cieszyć. Każdy coś przyniósł, ja też zrobiłam mało co nieco i w efekcie jedzenia była nie do przejedzenia. Śmieję się do dzieci, że teraz będzie kiełbasa na obiad, kolację, śniadanie i podwieczorek. A do szkoły też kiełbasa. Jak na razie planuję żurek, część udało mi się wcisnąć do zamrażalnika.

Już mi się wieczorem nie chce wychodzić na zajęcia. Ale jak już się zmuszę to jest fajnie, godzina dla mnie, cztery razy w tygodniu. Nic spektakularnego, joga, stretching, zdrowy kręgosłup, ale widzę efekty. Głównie w głowie.

Miałam napisać o fatalnym zachowaniu co poniektórych, ale po co? Puszczam za siebie, niech leci, życie jest za krótkie, żeby się przejmować, a osobistych problemów i smutków mieliśmy wystarczająco, by jeszcze sobie dokładać.

Kociaki rosną, dzieci też. Córa to już komunia, uwierzyć nie mogę! Niedługo Sylwester, ale wcześniej święta, o których już słyszę co dzień. Korci mnie, żeby potwierdzić Synowi, że Mikołaj to ściema, ale Córa jeszcze wierzy, on jest tak na granicy, ale się powstrzymuję, niech ta magia jeszcze chwilę trwa.

2 komentarze:

  1. Ja czuję tę jesień po codziennym bólu głowy :/ Przyjdzie się przyzwyczaić, ale trochę to przykre. Taka świadomość podtruwania organizmu.

    Też bym pogrillowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesien w pelnej krasie, niestety u nas nie zlota ale mokra...
    Sport- mord ae gdy sie juz czlowiek zdecyduje i cos zrobi nagrodzony jest potem ie tylko bolem miesni ale i satysfakcja- warto :)

    OdpowiedzUsuń