Nie, nie będzie to post o poddaniu mężowi, posłuszeństwie i takich tam. Kto mnie zna, wie, że akurat do poddaństwa mi daleko, preferuję wolność w związku i był już taki jeden, który mówił, że nie da się kochać i być wolnym. No to został wolny, bo kochać go nie umiałam. Dziś, z Osobistym, doskonale udaje nam się połączyć te dwie niby sprzeczności. Nie ma między nami zazdrości, każde może się przyjaźnić, z kim chce, nie ograniczamy się w żaden sposób. Inaczej przecież nie mogłabym się przyjaźnić z facetem, prawda? Inna sprawa, że Osobisty to na świętego męczennika może startować, ale nie o tym w ogóle miałam pisać. Miało być o tym, że mąż każe, żona musi.
Wczoraj kupiłam fuksję. Pojechałam po żylistka, ale nie mieli, a fuksja taka piękna. Obiecałam sobie, że nie będę wieszać przed drzwiami surfinii, bo mi nie rosną, ale fuksja to co innego, nie? Szczególnie, że już jedną mam z tamtego roku. I wczoraj powiesiłam obie, tą starą i tą nowo nabytą. Przyjechał Osobisty, oczywiście nie zauważył, więc go zaciągnęłam z powrotem, zapytałam, co się zmieniło, potem pokazałam palcem (ach, ci mężczyźni), a on mi na to, czemu kupiłam jedną, bo mu doniczki nie pasują, bo są innego koloru. Wiecie, to jak ten hejt na Lewandowską, że jej Klara ma same szare zabawki i biedne dziecko. No to mój mąż by się z Anią dogadał, bo też ma mieć jednakowo. Co mnie zaćmiło, żeby się zakochać w inżynierze? Dobra, do rzeczy. W związku z tym pojechałam dziś i dokupiłam drugą i już jest w tym samym kolorze. Ciekawe, czy zauważy :P
Dla równowagi dokupiłam też trzy książki. Dla Córy. Jeszcze muszę jej upolować tom 3 i 6, ale może kiedyś znajdę.
Z okazji Światowego Dnia Książki w przedszkolu mają tydzień książek i mogą przynieść swoje ulubione. No to wczoraj Córa wyniosła 6 tomów Magicznych baletek o Delfinie i jeden o Róży, bo pozostałych nie ma (jeszcze, 2, 4 i 5 wczoraj zamówiłam), a Syn Brzydkie Kaczątko. Dziś Syn zabrał 13 tomów Tupcia Chrupcia, Złomka, a Córa Palace Pets. Jak dobrze, że już środa, jutro im zabronię coś brać, bo panie już są przerażone. No ale to nie ich wina, że oni kochają wszystkie książki, prawda?
z wiosną przychodzi nagły przymus siania, sadzenia, kupowania roślin (zielska, tak mówimy na cały ogród ) a w czerwcu słychać rozpaczliwe - kto to wszystko wyplewi i podleje ;)
OdpowiedzUsuńbo jak wszystko zaczyna się zielenić i słońce przygrzewa i robi się coraz piękniej to człowiek głupieje :P
UsuńJa już marudzę na plewienie, a zielone paskudztwo też rośnie, jak szalone i domaga się koszenia, ale kurczę, sprawia nieziemską radość
Usuńno takie cos to ja rozumiem, trzeba być posłusznym Mężowi.
OdpowiedzUsuńJa to chciałabym, żeby mój wybiera się ze mną po kwiatki i krzaczki w weekend. A że ciężarnej lepiej nie odmawiać dla własnego bezpieczeństwa... :)
Ja to z moim nie lubię na takie zakupy jeździć... Bo potem to trzeba wsadzić, bo razem kupujemy dwa razy tyle plus dzieci coś dołożą ;) jak jestem sama to jednak oszczędniej kupuję
Usuńtaka poslusznosc to ja rozumie :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń