Czasem pozostaje w człowieku tylko pustka. Żadnych uczuć, emocji, nic. Ani żalu, ani smutku. Otępienie. Nic nie dociera, nic się nie dzieje. Tylko na zewnątrz jest wszystko ok. Bo jak odpowiedzieć na pytanie co się dzieje? Bo zazwyczaj pytają osoby za postronne, lub za bliskie, by je martwić. No i człowiek zostaje sam.
Czasem chciałabym się schować tak, żeby nikt mnie nie znalazł, rozpłynąć się, zatopić we własnych ramionach i po prostu nie istnieć dla oczu innych. Utulić małą dziewczynkę.
Czasem mam ochotę rzucić wszystko w diabły, wyjechać, byle dalej, byle nie wracać, zapomnieć o miejscach.
Czasem parę zdań stawia na nogi skuteczniej niż to wszystko wyżej. Bo czasem potrzebuję się dowiedzieć, że jestem coś warta.
Oj widzę, że slabo dotaro, albo się drukareczka spierwiastkowala... Nadstawiaj tylek do lania!!!!!
OdpowiedzUsuńA ostatnie zdanie przeczytałaś? No to czytaj raz jeszcze :P
OdpowiedzUsuńAngel no mnie nie załamuj dziewczyno, jesteś warta wszystkich myśli i słów świata ale ja też mam czasem takie poczucie bezradności, ale u mnie nie można już nic zrobić Całuję mocno:)
OdpowiedzUsuńJuż mi minęło :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to wszystko co przed ostatnim zdaniem powstało wcześniej, a potem zaistniało ostanie zdanie i tego sie trzymasz? :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Jutro wstawię post optymistyczny z lasu :P
OdpowiedzUsuńniooooo, teraz to romumiem :) I bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze to stan przejsciowy i ze dzisiaj juz Ci lepiej :-)
OdpowiedzUsuńTo stan przejściowy i już było lepiej jak pisałam posta o czym świadczy ostatni akapit :)
OdpowiedzUsuńJa też, ale słowa na D nie wypowiem, bo się bojem ;)
OdpowiedzUsuń